Mavericks w Half Moon Bay znajdującej się w Kalifornii to kolejna fala-legenda. Utytułowany dziś już big-wave rider Jeff Clark surfował na niej po raz pierwszy w 1975 roku. Zanim do tego doszło przychodził obserwować ze skały tego łamiącego się dość daleko od brzegu kolosa przez całą szkołę średnią.
"W końcu przyszedł ten dzień w 1975 - poszedłem ze swoim kolegą Brianem na skały. Woda była gładziutka a fale miały ponad 10 stóp. Nie udało mi się go namówić na wyjście ze mną- powiedział że zawiadomi ratowników jeśli będę miał kłopoty. Kiedy podpływałem bliżej, łamiące się fale wydawały huk, który powodował dreszcz na kręgosłupie. Musiałem znaleść punkty odniesienia na lądzie, żeby wyznaczyć point... Tego dnia byłem ostrożny i złapałem 5 fal. " - tak relacjonuje pierwszy dzień na najbardziej ekscytującej fali w jego życiu Jeff Clark.
Minęło kilka lat zanim lokalna surfingowa społeczność uwierzyła Clarkowi, jak dobrą falą jest Mavericks. Przez ten czas surfował na niej sam. Był to wyraz wielkiej odwagi Clarka, gdyż z uwagi na bliskość skał, spot jest bardzo niebezpieczny. Wraz z rozwojem big-wave surfingu na początku lat 90tych miejscówka ta została uznana za jeden z lepszych i ważniejszych spotów na świecie.
1 stycznia do 31 marca to okres oczekiwania Mavericks Surf Contest. Oznacza to, że Jeff Clark, główny kierownik zawodów, może je rozpocząć w każdej chwili - kiedy Matka Natura zapewni najlepsze warunki. Zaproszonych jest 24 znakomitych surferów, którzy będą mieli 24 godziny żeby dotrzeć na spot. Zmierzą się z nieprzewidywalnymi kolosami, zimną wodą i możliwą obecnością rekinów...
W zeszłym roku zawody wygrał Grant "Twiggy" Baker z Południowej Afryki. Fale miały 40 stóp (ponad 12 metrów).
Wojtek
Źródło:
www.maverickssurf.com