26.10.2006
Koń na fali :P

Crazy HorseCrazy Horse

Moja pierwsza deska surfingowa miała być na tyle duża, żebym mógł na niej zrobić jakiś postęp w surfingu i na tyle mała, by jazda na niej, na falach z kajtem sprawiała wielką radochę i była dużą zajawką. Wchodzę pierwszego wieczora w Paracuru do Surf Shopu Fabilia i pytam o mój wymarzony rozmiar. Odpowiedź była podobna, do tej, której udzielił mi Janek Korycki, surfujący teraz na Hawajach: bierz deskę 6'2 -6'3.

Kiedy następnego dnia na surfingu łapałem na niej pierwsze podczas wyjazdu fale wiedziałem już, że udało się! Z kajtem nie mogło być gorzej. Po południu tego samego dniabyła pełnia księżyca i duuuże i dłuugie fale na Quebra Mare. Po dokładnie przeprowadzonej
kontroli (sprzętu) wychodzę na wodę i zaliczam pierwsze gleby podczas nieudanych zwrotów. Jak się szybko okazuje złapanie i jazda na fali nie jest już aż tak trudne. Zaliczam pierwsze przejazdy z pięcioma, sześcioma of the lip'ami na jednej fali. "Po drodze", podczas bottom turn'ów kręce kite loopy albo wypinam się i zawijam się na fali unhooked.

Paracuru Brazil...Siepływa z WKLParacuru Brazil...Siepływa z WKL



To są warunki i chwilę, które zdarzają się w Polsce niestety może raz w roku, dlatego też nie wyobrażam sobie tutaj w Brazylii dobrego dnia bez zaliczenia chociaż jednej sesji unstrapped na falach. Zajawaka na surf jest wielka, teraz już wcale nie dziwię się Jankowi, dlaczego na Maui, zawsze zaczyna dzień od dobrego surfingu i potem idzie z kajtem na fale unstrapped.

Małe Brazylijczykujące
Crazy Horse | WKL

sieFotografuje

Eska

Źródło:

www.pol20.pl
top