Wszyscy żyjemy jeszcze wspomnieniami atomowego początku tygodnia. Praktycznie w całej Polsce wiało konkretnie i większość z nas windsurfingowców walczyła na wodzie. Ja niestety w poniedziałek prowadząc kurs instruktorski w Szkole Zdrowia w Jastarni nie mogłem się wyrwać na dłużej, więc wave z ekipą, która walczyła z falami w Łebie, odpadał (pozdrowienia dla wszystkich wavowców i kitowców, którzy walczyli w Łebie!). Zamiast tego wyskoczyłem we wtorek z Jastarni do Rewy, bo warunki na speed wydawały się wymarzone! Na miejscu okazało się, ze niestety nie jest tak idealnie.
Optymalny kierunek na speed w Rewie to lekko północny zachód, wtedy można zaatakować na prawym halsie od strony zatoki i mieć przelot pod dobrym kątem, kończąc na płaskiej wodzie z wygaszającym wiatrem zasłanianym przez ląd.
Wiał lekko południowy zachód, więc idealnie jechało się na lewym halsie, ale niestety na pełnym gwizdku wpadało się w kartoflisko, które robilo się na koncu cypla. Możecie mi wierzyć, ze to nie należy do przyjemności jak lecicie już bez kontroli przeżaglowani na speedowce (z reszta, zaliczylem kilka niezłych gleb i parę odbić od wody jak kaczka).
Wiatr był bardzo porywisty - między 35 a nawet 48 knt. Pływałem na seryjej speedowce F2 Missile (ta pierwsza produkcyjna) i żaglu North Sails Warp 20006 -5,4m. Używalem dwóch stateczikow - seryjnego i statecznika, na którym Dave White zdobył rekord prędkości desek seryjnych. Dostałem go od niego w prezencie i wreszcie się przydał - jego wskazówki dotyczące paru knifów speedowych też).
Finy do speedowki. Na pierwszym z lewej Dave White pobił rekord świata.
Mój gps na koniec pływania wskazał 74,06km/h - czyli 40.69 knt (oczywiscie to prędkość chwilowa a nie średnia). Szkoda, że większość naszej ekipy była wtedy w Korei na formule, bo gdybyśmy byli większą paczką, to może udało by się zorganizować jakieś oficjalne pomiary (Jerry, Hubert, Pont i innni na pewno nieźle by pocisnęli). Miejmy nadzieję że uda nam się wreszcie trafić na podobne warunki na zawodach - moze już w pazdzierniku!
Pozdrawiam
Japa
I jeszcze mała anegdota. Tego dnia wyczyn Japy obserwowało z brzegu kilku rekreacyjnych windsurferów. Jeden z nich zagadał : "patrzcie na tego pol505 - numery na żaglu, a tak długo z wody startuje i rufy to w ogóle nie robi...". Wyobrażacie sobie podejście do rufy przy 40 kts? ;)