W ubiegłym miesiącu firma JP zaprezentowała nową linię desek do slalomu. Znak czasu? Może faktycznie wkraczamy w nową fazę pogoni za prędkością, która napędzała windsurfing w latach 90-tych? W każdym razie jeśli firma do tej pory utożsamiana z radykalnymi deskami wave i freestyle wchodzi na „tor wyscigowy”, o czymś to musi świadczyć...
Ale przejdźmy do samych desek. Do wyboru mamy 3 modele:
Slalom 94: 235 cm / 60 cm / 94l / 5.5 kg
Slalom 114: 238 cm / 70 cm / 114 l / 6.1 kg
Slalom 134: 238 cm / 80 cm / 134 l / 6.9 kg
Według Wernera Gnigler’a, projektanta desek JP, głównym założeniem była jak najwyższa prędkość końcowa, ale zwrócono też uwagę na szeroki zakres wiatru i rozmiarów żagli. Producent nie ukrywa, że deski przeznaczone są dla doświadczonych windsurferów, co wcale nie znaczy, że mają służyć tylko wyczynowym zawodnikom. Aby zwykły śmiertelnik uzyskał na desce wysoką prędkość, podstawową sprawą jest kontrola. Właśnie dlatego slalomówki JP pozbawione są niepotrzebnej powierzchni i ciężaru w przedniej części kadłuba przed szyną masztową. Dzięki temu zafalowana woda i silny wiatr nie powodują niekontrolowanych podskoków deski. Równoległy kształt burt w połączeniu z wycięciami na rufie mają zapewnić maksymalną stabilność prowadzenia po prostej.
Większe modele (114 i 134) płyną wysoko na wodzie, z maksymalnie zredukowaną powierzchnią zamoczoną, co jest kluczowym elementem w szybkiej żegludze przy słabym wietrze. Krawędzie burt w kierunku rufy są nieco cieńsze, aby deska poza szybką jazdą po prostej mogła również sprawnie skręcać. Manewry ma też ułatwiać pozycja strzemion.
Deski sprzedawane są bez stateczników. Jak wyjaśnia producent, wielu windsurferów pływających na slalomówkach woli je samodzielnie dobierać, dlatego zrezygnowano z dołączania ich do kompletu. Na stronie internetowej JP zamieszczone są konkretne rekomendacje stateczników (firm, modeli i długości) do wszystkich rozmiarów desek.