31.07.2006
Jak nasi wygrywali w Belgii

0

1Na Mistrzostwa Świata jechaliśmy z dużymi ambicjami. Przywitał nas akwen podobny do polskiego wybrzeża. Ładna plaża wydmy i pływanie na bryzie. Przez pierwsze trzy dni naszego pobytu miały miejsce Mistrzostwa Belgi. Regaty zdominowali Robercik z Leszkiem i Ansisem Dalem LAT 13 wygrywając wyścigi na zmianę. Potem był dzień przerwy na zapisanie się i trochę roboty przy sprzęcie.

Ja startowałem w grupie Juniorów (poniżej 17 lat) i płynąłem razem z Formułą Expierience (też mieli Mistrzostwa Świata). Oprócz tego była grupa Youthów (poniżej 20 lat; m.in. Robercik i Leszek), która płynęła osobno, a trzecią grupę tworzyli Mastersi (powyżej 35) razem z kategorią Open czyli wszyscy seniorzy, których Mistrzostwa Świata będą osobno w Korei na początku września. Na starcie stawiło się 22 Polaków o stanowiło najliczniejszą grupę. Właśnie dla polskiej ekipy wyścigi rozpoczęły się dość nieciekawie. Mianowicie we flocie Youthów 10 Polaków wyleciało za falstart. Z czołowych Polaków pozostał Robert, który wygrywając wyścig z ogromną odstawką, pokazał, kto jest faworytem do tytułu. We flocie juniorów wyleciał jeden - ja.

2

Był bardzo silny prąd pod wiatr, a więc wynosił nad linię startu. Obrócił też statek komisji tak, że stał dziobem do startu, a gdy prądu nie ma stoi rufą i można bez problemu przepłynąć obok na kilka centymetrów, a tu trzeba uważać na łańcuch kotwiczny. Ja znalazłem się w takiej sytuacji, że minutę przed startem znalazłem się między statkiem komisji, a grupą dryfujących zawodników. Statek zabrał mi cały wiatr, a zawodnicy drogę ucieczki. Było tylko kwestią czasu, kiedy wpadnę w łódkę. Stało się to 20 sekund przed startem. Wpadłem w łańcuch kotwiczny, a prąd wyniósł mnie nad linię i wyścig już miałem z głowy. Wygrał Holender Taede de Jong (NED777), który okazał się być moim głównym rywalem w wyścigu po złoto. Drugi poszedł już zgodnie z planem i wklepałem z odstawką. W trzecim prowadziłem, ale Taede złapał dobrą zmianę pod brzegiem i zaczął płynąć kilkanaście stopni ostrzej. Po pierwszym dniu byłem zaledwie 5., ale to przez nieodrzucony falstart z pierwszego wyścigu.

3

Drugiego i trzeciego dnia nic się nie działo i zaczynałem mieć obawy, że tak to się może skończyć. Na szczęście w piątek rozegrały się trzy wyścigi. Pierwszy wygrałem z odstawką. Drugi finiszowaliśmy z Holendrem na pompie i jedno zachwianie oznaczałoby utratę pozycji. Ale na szczęście nic takiego się nie stało i znów wygrałem. W trzecim (ogólnie szóstym) wyścigu działo się chyba najwięcej. Ze startu wyszedłem fatalnie. Płynąłem w granicach 10 miejsca. Na baksztagu nadrobiłem kilka pozycji, ale do prowadzącego Holendra miałem ogromną odległość. Dzięki mojemu taktycznemu "cwaniactwu" udało mi się całą stratę nadrobić na drugiej, halsówce i na boję wszedłem 1! Niestety w dół pojechałem na maxa za daleko i Holender mnie łyknął. Gdy zbliżaliśmy się do boi, Michał Aftowicz przełożył się idealnie i wszedł na metę pierwszy. Po tym dniu prowadził de Jong, ale był ze mną na remisie, tak więc miałem spore szanse. Ostatniego dnia powitało nas totalne bezwietrze.

3Już myślałem, że skończę na drugim miejscu, gdy tu nagle pojawił się wiatr. Wystartowaliśmy, ale nim dopłynęliśmy do górnej boi, wyścig został przerwany. Posiedzieliśmy pół godziny na brzegu i znów się rozwiało - tym razem do piętnastu węzłów. Wygrałem wyścig, a Holender dopłynął 4. Na następny wyścig wziąłem mniejszy żagiel - w tym wypadku 9.0. Przez pierwsze kółko nieznacznie prowadziłem przed Richem Jonesem i Taede de Jongiem. Niestety, na drugiej halsówce wiatr siadł i nie miałem szans na wygranie tego wyścigu. Wiedziałem też, że jeśli dopłynę drugi - wygram. Tak też się stało! Zostałem Mistrzem Świata! Nie posiadałem się z radości. Różnica była minimalna - tylko jeden punkt, ale na moją korzyść. Drugi był Taede de Jong z Holandii, a trzeci (na remisie z czwartym Danielem Simpsonem z Anglii) Sebastian Kordel z Niemiec. Rewelacyjnie pływał Michał Aftowicz jako jedyny oprócz naszej dwójki był w stanie wygrać wyścig! Zajął 5 miejsce tuż przed kolejnym Polakiem _ Wojtkiem Mroczyńskim.

O Youthach mogę powiedzieć tylko tyle: Walka była zacięta, ale Robercik był w życiowej formie i wygrał 5 wyścigów. Leszek wygrał 3 i tylko, dlatego że miał dość słaby początek zajął drugie miejsce. Dorian van Rijsellberghe jeździł non stop w czołówce kilka razy walcząc o zwycięstwo i zdobył brąz. Patryk Hronowski był 4 pomimo kilku spektakularnych gleb (w tym jednej katapy 50 metrów przed metą - to jego specjalność - dwa lata temu też ten element techniczny wykonał), falstartu i dwóch zderzeń z motorówką!

5

Mastersów wygrał znany oldskólowy duński wymiatacz Brian Rogild. Trzecim grandmastersem okazał się nasz charyzmatyczny przyjaciel z Rosji Sergey Pavlenko. To by było na tyle jeśli chodzi o Mistrzostwa Świata 2006. Można powiedzieć, że polska młoda fala zawodników jest bardzo mocna i myślę, przyszły rok może być tylko lepszy. Osobiście jestem super zadowolony z wyniku, na który tak ciężko pracowałem i którego tak długo wyczekiwałem. Jedno jest pewne: te regaty nerwów mi nie oszczędziły tak jak wszystkim, którzy przecież walczyli o jak najlepsze pozycje.

6

Na stronie www.formulawindsurfing.org dostępne są relacje minuta po minucie, więc zachęcam do ich obejrzenia.

Pozdro
Maciek Rutkowski
(Starboard/Naish/Deemeed/HurricaneFins)

Krzysiek

top