Duńczyk miał już moment w swojej karierze, kiedy nikt nie wierzył, że cokolwiek z niego będzie. Rozpoznawany był głównie z coraz to głupszych akcji, które w pewnym momencie nawet przestały być śmieszne. Wtedy to coś się zmieniło i wraz z nowymi sponsorami Nick odnalazł swój rytm i zaczął bardzo fajnie pływać. Wciąż zdarzają mu się innowacyjne pomysły, ale poprzeplatane są porządnymi trickami.
Nick od zawsze lubił latać wysoko i już parę razy przymierzał się do zawodów Red Bull King of the Air. Jednak w tym roku jego "entry video" wygląda naprawdę dobrze. Czy szalony Duńczyk ma szanse na podium? Niestety rok bez zawodów nie pozwala ocenić formy innych zawodników, ale osobiście trzymam kciuki za ridera teamu Cabrinha. To może być ciekawy event. Kto się wybiera?
Kuba