07.04.2016
SieRozmawia: Michał "Richie" Stefański - o życiu w Azji

Cześć Michał, a w zasadzie Richie, bo chyba większość znajomych w świecie kitesurfingu nie mówi Ci po imieniu? Jak długo już pływasz i jak zacząłeś uczyć kitesurfingu, od czego to się zaczęło?


Wodą i wiatrem zainspirował mnie tata, stawiając na desce z żaglem kiedy miałem pięć lat. Ale jak tylko zobaczyłem pierwszy raz kajta, to widziałem, że to jest TO. W 2008 roku po raz pierwszy miałem kontakt z latawcem na Rodos, miesiąc później pojechaliśmy na cały miesiąc do Tarify, a więc od razu głęboka woda i często duża fala. Nie ułatwiało to stawiania pierwszych kroków. Tata również zwariował na punkcie kajta, więc później zaraz Fuerteventura, Teneryfa, Egipt no i oczywiście co roku od maja do września Półwysep. Regularnie pracę jako instruktor zacząłem od 2009 roku w szkole na kempingu Chałupy6. (pozdrawiam całą ekipę, mam tam mnóstwo przyjaciół)



Masz raptem 22 lata, a jednocześnie prawie 7 lat doświadczenia, a od 4 lat uczysz kajta na wielu spotach na całym świecie. Muszę przyznać, że to dość imponujące tempo. Pamiętasz swoich pierwszych kursantów?


Szkolić zacząłem po przeszkoleniu instruktorskim, nie mając jeszcze skończonych 16 lat (jak widać powyżej). Początkowo były to osoby młode, niewiele starsze ode mnie. Jednak jak to się mówi, miałem dar i dość szybko zacząłem szkolić wszystkich klientów w szkole. W każdym razie kontakt z ludźmi i najlepsza nagroda, czyli szeroki banan na twarzy, gdy pierwszy raz staną i popłyną na desce. To daje mi energię, by robić to dalej z tym samym zapałem co siedem lat temu. Nadal szkolę osoby początkujące, ale też coraz częściej zajmuję się szkoleniem Freestyle, strapless czy wave. Zaczynam też z hydrofoil'em. Kocham kite'a za to, że daje nam tyle możliwości. Tak młody sport, a rozwija się atomowo!



Jaki wyjazd zagraniczny z kite'm wyjątkowo zapadł ci w pamięci, który miło, albo może właśnie niemiło wspominasz?


Hmm, tak na szybko to przychodzą mi do głowy dwa miejsca.



Dobre miejsce - to nieznany raczej w Polsce spot Commox Bay, Vancouver Island, Canada. Przepiękna sceneria, daleko na horyzoncie ośnieżone góry, a u mnie mały półwysep z zieloną trawką wchodzącą do absolutnie płaskiego akwenu. Płasko nawet przy 40 węzłach! Mistyczne miejsce, szczególnie, że w porywach łącznie ze mną było tam może trzech riderów jednocześnie. Jednocześnie w godzinę od spotu mogłem wsiąść do gondoli i już za chwilę wysoko w górach jeździć na snowboardzie. Spędziłem tam 3 miesiące na wymianie Rotary. Kocham to miejsce i na pewno tam jeszcze wrócę.



Niedobre miejsce - to wyjazd do Soma Bay i hotel Palm Royale. Ale od razu zaznaczam, że sam spot i warunki wiatrowe były akurat absolutnie luksusowe! Natomiast będąc dopiero co świeżo upieczonymi 18-latkami, nie do końca rozumieliśmy z moim kolegą w pokoju różnicę, między All inc, a HB i związane z tym konsekwencje opróżniania codziennie zaopatrywanego minibarku w soczki i słodycze, czy zamawiania przez dwa tygodnie "na pokój" świeżych owoców. Nie uwierzysz ile kosztowały jabłka! Mieliśmy gest, obsługa była niezmiernie miła, natomiast rachunek przy zdaniu pokoju niestety nie. Czterocyfrowy. Dzisiaj się z tego śmieję, ale wtedy naprawdę nie było nam do śmiechu, bo araby nie chcieli nas wypuścić z hotelu na samolot, a grupa odjeżdżała.



HUA HIN !!! It's good to be back :) You're all welcome to watch the first part from another destination. :)South-East wind direction is awesome!!! I love march in Thailand :)1,5h by a ferry , 2h by a bus and than 6 hours by a trian and we got finally here from Samui island! ----------------- Zapraszam do obejrzenia pierwszej części z kolejnego etapu naszej wyprawy po Azji, tym razem zatrzymujemy się w Hua Hin gdzie marzec pod względem wiatrowym jest rewelacyjny. :)1,5h promem, 2h busikem na stacje kolejową i 6h pociągiem z wyspy Samui.Posted by Richie Kite on Sunday, March 6, 2016



Bardzo szybko wyruszyłeś samodzielnie w daleki świat, od kilku sezonów zimą mieszkasz i pracujesz w Azji; Wietnam, Filipiny, teraz Tajlandia. Jak to się wszystko zaczęło?


Przygoda z Azją zaczęła się 3 lata temu, kiedy to przerwałem studia na AWF i z moim ziomem Alexem vel Kowalem za ostanie pieniądze kupiliśmy "one way ticket" do Vietnamu. Dotarliśmy do Mui Ne zupełnie spłukani i bez żadnych perspektyw na pracę, bo wszystkie szkoły miały już komplet. Plan był taki, że szukamy pracy, spędzimy tam 3-4 miesiące i potem drogą lądową na stopa wracamy do Polski.



Droga lądową na stopa z Wietnamu do Polski? Brzmi ciekawie. Udało się?


50fifty - hehe. Pracę dosyć szybko znaleźliśmy i nasz status majątkowy znacznie się w związku z tym poprawił. Relacja zarobków instruktora do kosztów utrzymania była na szczęście dość korzystna i 15-20 godzin pracy pozwalało utrzymać się przez miesiąc na przyzwoitym poziomie. Niestety z tym autostopem nam nie wyszło. Ja wróciłem na wiosnę beznadziejnie zwykłym samolotem, a Kowal to do dzisiaj jeszcze do Polski nie trafił. Został w Tajlandii i widzimy się co rok jak przylatuję. Z drugiej strony fajnie jest, jak na lotnisko przyjeżdża po Ciebie twój najlepszy ziom.



jakie spoty odwiedziłeś - gdzie pływało Ci się najlepiej?


Uff...to jest temat rzeka, ale tak jednym tchem, to chyba 3 miejsca; wyspa Phu Qui w Wietnamie, wspomniany już Commox Bay Kanada i aktualnie zakochałem się spotem w Den Haag w Holandii. Ale to dlatego, że lubię sztormowe warunki niekiedy 40knt (jak nie szkolę oczywiście)



Phu Qui - to malutka wyspa na Płd. Morzu Chińskim, na którą trudno się dostać i jeszcze trudniej wydostać, ze względu na silny/bardzo silny wiatr i często dużą falę. Oddalona około 100 km od lądu. Wyspa mała (5 x 7 km), dociera tam około 100-tka białych w ciągui roku. Trzeba załatwiać tam pozwolenie z policji imigracyjnej na pobyt. Rejon konfliktu z Chinami. Niedawno w prognozie widziałem tam 5.9 metra fale i wiatr pod 50 knt dochodził. Rewelacyjnie działa tam rafa, która rozbija wave i do brzegu dochodzą szerokie pasy flatu, a wiatr nierzadko osiąga 35-45 knt. To jest miejsce gdzie fioletowe kolory na windguru można często zobaczyć. Na Phu Quy bezwzględnie latawce 5 - 7 metrów są w cenie.



Commox Bay już opisałem, ale nie mam niestety zdjęć.



Den Haag - to spot wave i super laguna w jednym pakiecie. Ogromna szeroka plaża jakiej w Polsce nie zaznacie. Btw, to miejscówka Rubena Lentena. Na lagunę wchodzą wszystkie kierunki z wyjątkiem centralnie off-shorowych. Co ważne, w sporej części laguny jest głęboko po szyję, także do freestyle'u idealnie - osobiście lepszych warunków na trening w Europie nie widziałem. Sam się przekonaj:





Aktualnie jesteś znów w Tajlandii - czemu akurat tam?


Pierwsze pół roku w Azji zmieniło mój światopogląd o 180 stopni. Zacząłem dostrzegać piękno naszej planety, różnice kultur, tysiące możliwości innych sposobów na życie niż nasze polskie schematy. Mając możliwość poznawania ludzi tak rożnych od siebie, przemieszczania sie z jednego końca planety na drugi, to niesamowity dar wolności dzisiejszych czasów, który trzeba wykorzystywać. W Tajlandii prowadzę właśnie takie życie, o jakim zawsze marzyłem. Teoretycznie mógłbym to samo robić dokładnie w Europie, ale jednak w praktyce jest inaczej. Za każdym razem jak wracam, to przestaję się tak dobrze odżywiać jak tutaj, regularnie rozciągać i wstawać na poranny trening. Tutaj po prostu samo to przychodzi. Będąc tu w Azji widzę swój progres z dnia na dzień, a jest to największa motywacja. No i kuchnia tajska miażdży. Po prostu dobrze tutaj się czuję. Ale to pewnie kwestia słońca.



Tajlandia słynie głównie z wakeparków - jak to tam wygląda z kitem i przede wszystkim z wiatrem?


W Tajlandii mówić można o trzech znanych ośrodkach. Wyspa Phuket, wyspa Koh Samui (i obok Ko Phangan) oraz prowincja Pak Nam Pran, czyli spoty w Hua Hin i Pran Buri. Każde z tych miejsc rządzi się swoimi regułami i ma swoje TOPowe okresy. Ale tak całkiem szczerze, to wszędzie tutaj w okolicach grudnia do końca lutego, aby trafić na wiatr trzeba mieć tak jak w Polsce trochę szczęścia i większe latawce niż 12, bo wtedy szanse na pływanie znacznie rosną. Mam na myśli jakieś zaawansowane pływanie na typowej desce 135. Bo z kolei warunki szkoleniowe są tu rewelacyjne prawie cały czas, dla mnie stabilne 8-10 knt to są dla osób początkujących najlepsze warunki, tylko sprzęt oczywiście musi być nowoczesny i odpowiedni.



Zasadniczo mocniej i stabilniej z wiatrem jest w Tajlandii od początku marca do końca kwietnia, w okolicach Hua Hin i Pran Buri. Jest to prowincja okolo 300km na południe od Bangkoku, 3,5 h jazdy autokarem lub pociągiem. Wchodzi tutaj rewelacyjny termiczny wiatr z południowego wschodu o którym niewiele osób wie, bo wszyscy patrzą tylko na prognozy. Do windguru można dodawać w tym okresie spokojnie 8-10knt. Pisząc to dzisiaj, jest to mój 18-ty wietrzny dzień na tym spocie i ani jednego dnia przerwy. Rzadko wyciągam teraz swojego ManiaCa 14,5, a najwięcej pływam na ManiaC'u 11,5, sporo też na 9,5m2, a niedawno pierwszy raz odpaliłem w tym sezonie 6,5. I to nie jest ewenement pogodowy, bo podobnie było rok temu i dwa lata temu. Wraz ze zmianą kierunku odchodzi daleko woda, co sprawia że przez 2-3 miesiące mamy tutaj ogromną plażę, jest dłuuugo płytko, a piasek mięciutki, drobny i bez najmniejszych kamieni. Fale dochodzą maksymalnie do 1-1,5m i przy takim równym wiaterku nie sprawiają żadnych problemów nawet dla początkujących, a dla zaawansowanych to wręcz wymarzone kicker'y na prawym halsie. Obecnie niedaleko nas trenuje tutaj Mareczek Rowiński, więc rozumiesz. Jest Naajs!



No właśnie, jak wyglądają tam warunki do nauki? Dużo macie kursantów z Polski?


Dość sporo. Generalnie to szkoliłem już chyba każdą narodowość, niedawno nawet z Korei Północnej. Zdarza się, że przylatują do mnie z polecenia indywidualnie osoby z Polski, albo też duże, kilkunastoosobowe grupy (organizacją zajmuje się Steve - mój tata). Na brak pracy narzekać tu nie możemy, a warunki szkoleniowe są doskonałe, praktycznie ciągle od listopada do kwietnia. Choć tak jak mówiłem, marzec-kwiecień jest tu najsilniej i najrówniej.



Another short story from Thailand :) Hua Hin doesn't give up, 20knts every day !!!camera: Marcin Stefano #WainmanHawaii #SU2Kiteboards ---------------------Kolejny krótki filmik z miejsca do którego warto wracać :) Dziękujmy za wiatr ! Niesamowite! Od kiedy jesteśmy w Hua Hin wieje i wieje i wieje i nie zamierza przestać !!!Dzieki Stivi :)Posted by Richie Kite on Sunday, March 13, 2016



Słyszałem, że macie dość wyjątkową relację z ojcem. Nie kłócicie się na wspólnych wyjazdach?


Haha! Oczywiście, że się kłócimy. Ale poza tym dogadujemy się bardzo dobrze. Cieszę się, że możemy poważnie rozmawiać, ale jednocześnie bawić się na imprezach i kajtować w przeróżnych miejscach na świecie. Sporo razem przeżyliśmy, po prostu jak najlepsi kumple i mamy też swoje tajemnice. To jest niesamowite i szczerze, to nie spotkałem takiego drugiego przypadku jak my.



Co oprócz pływania jest w Tajlandii warte "zaliczenia"?


Tajlandia jest takim krajem, gdzie tzw. "oprócz pływania" jest ogromny wybór. Jest to kraj na wyjazdy indywidualne, grupowe, ale także rodzinne, gdzie będą miały co robić osoby niekoniecznie pochłonięte samym kajtem. Steve od kilku lat realizuje w Azji projekt KitePro Kite & Travel Tour. Jest to przeważnie trwający 14-21 dni, objazd kilku spotów, dużo pływania ale też podróży i zwiedzania. Kalendarz wyjazdów Steve'a jest taki, że zawsze gdzieś się spotykamy. Miesiąc temu był to tour po wyspach Phuket, Koh, Samui, Ko Phangan, w międzyczasie krótkie całodniowe wypady po okolicznych wysepkach i górach. Atrakcji jest naprawdę bez liku.





Tutaj w Tajlandii najlepiej jest wypożyczyć motory i fajną paczką wyjechać gdzieś w głąb lądu. Jest tam masa wodospadów, szlaków w dżunglach, wszelkiego rodzaju parków narodowych i jaskiń. Można pojechać gdzieś daleko do świątyni gdzie jeden z mnichów spojrzy Ci w oczy i zaprojektuje tatuaż jaki powinieneś nosić na swojej skórze. Słyszałem o takich ogromnych szkołach jogi gdzie przez miesiące ludzie uczą się medytacji i rozumienia własnego ciała. Jestem pewien, że przyjdzie moment w moim życiu aby spędzić trochę czasu w takim miejscu.



Pływasz w teamie SU-2 i Wainmann Hawaii. Czemu akurat taka kombinacja? Cos nam powiesz o swoim sprzęcie?


Propozycje wejścia do team'ów dostałem krótko przed wylotem do Azji, troszeczkę się tego nie spodziewając. Nie zastanawiałem się więc długo i przyjąłem ofertę od obu firm. Do dziś nie żałuję tej decyzji. Mam set czterech latawców od Wainman'a i full service jak coś się stanie, oraz Su-2 Custom Carbon - trochę twardsza deska dobra na flat, seryjnego Proridera który świetnie sprawdza się na falkach i czopie, no i deseczkę do zabawy z falkami tzw. TTsurf. Mamy w stajni nową surf/wave maszynę i świeżutkiego hydrofoil'a - podobno rewelacyjnie dopracowane sprzęty. Jak wrócę do Polski, to mam nadzieję na nowe zabawki. I te szmaciane i te drewniane.



z każdą sekundą raczej HEHE ! :) Dzieńdobry Polsko!------------------------------------------looks like it is better everyday here :) #wainmanhawaii #su2kiteboards Thanks to Tim Barnes!Posted by Richie Kite on Thursday, January 28, 2016



Krąży taka opinia, że teamrider'rzy nie dbają o swoje "zabawki", bo dostają je za darmo i nie szanują. Czy to prawda?


Ja muszę odpowiedzieć podwójnie NIE, a jak inni riderzy to nie wiem. Po pierwsze nic nie ma za darmo, po drugie nie widzę sensu zakatowania sprzętu tak dla samej zasady. Nie mówię oczywiście o porysowanej desce, czego się nie uniknie nigdy, szczególnie jak się pływa w butach, czy jeszcze na przeszkodach. Ale zawsze staram się np. płukać sprzęt w słodkiej wodzie, a przede wszystkim nie pozostawiać bez sensu na plaży w palącym słońcu. Jak schodzę na dłużej niż pół godziny, to zwijam kajta na długo i chowam w cień. To trwa minutę. Logistyka z dostawą części do naprawy/wymiany nie jest tutaj łatwa, więc tym bardziej warto dbać.



Z kim spędzasz na miejscu najwięcej czasu? Może parę słów o życiu instruktorskim na obczyźnie?


Jesteśmy tutaj we trzech jak bracia i wszyscy szkolimy, wynajmujemy fajny dom i jeden skuter. Oczywiście mamy sporo znajomych, lokalnych i przyjezdnych na okrągło. Aczkolwiek kiedy wieje codziennie, to nie za bardzo chce się nam imprezować albo spotykać z ludźmi w centrum, więc po szkoleniach i pływaniu jedyne o czym myślimy to jedzenie i troszkę relaksu po całym dniu na słońcu. Niedaleko naszego domu mamy taką górę z dzikimi małpami z której jest piękna panorama na HuaHin i niezapomniane zachody. Lubimy bardzo to miejsce.



Oprócz szkolenia macie dużo czasu na pływanie?


Zwykle szkolimy około 3 godzin dziennie, a później mamy czas na pływanie. Taki układ jest wręcz rewelacyjny, bo pozwala na życie na zupełnie przyzwoitym poziomie, jednocześnie odkładając co nie co.



Niedawno odwiedził Was Krzysiek Issel - jak poszły treningi, jakieś nowe tricki?


Bardzo fajnie, zawsze lepiej uczyć się tricków razem! Zamieszkał z nami w naszej chatce w dżungli (filmik ze wspólnych treningów poniżej). Krzysiek miał dużo szczęścia bo wiało akurat cały tydzień jak był u nas, a na Koh Samui nie jest to w żadnym wypadku normą. Chociaż ja miałem tu sporo genialnych sesyjek. Zacząłem lądować backmoby 5, double sbend blind, toeside fronside 5. Jestem już blisko front blind co mnie bardzo cieszy.



Watch the last part of Koh Samui adventures ! It was awesome to ride with Chris during our last days, we had so much fun and for me, that is the most important part of kiteboarding ! Aloha! Big Thanks to Kitepro.pl, Marcin Stefański (camera) and to Tim Barnes (dron) ------------------Zapraszam do obejrzenia jeszcze jednego editu z wyspy Koh Samui gdzie na ostatnie dni dotarł do nas Krzysiek Issel przywożąc ze sobą wiatr! Było zdecydowanie ..... tak jak powinno być :D Pozdro!#WainmanHawaii #SU2Kiteboards #ManiaCPosted by Richie Kite on Tuesday, March 1, 2016



Przed sezonem w Polsce zmieniacie jeszcze miejscówkę?


Szymon i Emil na sezon letni wracają do Polski na półwysep, a ja tylko przepakuję quiver i zaraz wyruszam ze swoja przyczepką do Holandii, gdzie mam miejscówkę na samej plaży przy lagunie w Den Haag! Już nie mogę się doczekać. Zapraszam latem do mnie na szkolenia, treningi Freestyle czy wave. Jeżeli w tym roku znowu odbędzie się Megaloop Contest to na pewno przyjadę na półwysep oddać kilka skoków i może zająć pierwsze miejsce?



Jakie plany za rok? Azja czy coś nowego?


Po sezonie letnim prawdopodobnie polecimy na Dominikanę, ale to jest taki wstępny plan, związany zresztą też z większym projektem, o którym na razie nie chcę mówić. Jako plan B to ciągle wzrasta niedosyt i chęć poznania bardziej Filipin, gdzie można zatracić poczucie czasu podróżując z wyspy na wyspę nie mając pojęcia jaki może być dzień tygodnia. Wschody i zachody słońca są tam czymś czego nie da się zapomnieć tak jak niebo nocą z miliardem gwiazd nad naszymi głowami. Zawszę przychodzi mi do głowy ta myśl, że widziałem sześć filipińskich wysp. Czy to dużo? Biorąc pod uwagę fakt, że jest ich ponad 7100 to bardzo niewiele i wręcz niemożliwe byłoby stanąć chociaż na połowie z nich.



Jakie marzenia i szalone plany do zrealizowania?


Mnóstwo, ale niekiedy naprawdę drobne rzeczy potrafią sprawić, że jestem szczęśliwy. Jak na razie wierzę i szukam tego miejsca kiedy powiem sobie: "Tak! To tutaj." I po prostu zostanę. Albo i nie? Sam jestem ciekawy. Tymczasem dostałem właśnie niespodziewanie informacje, że moi sponsorzy kupili mi już bilet na majowy event w Grecji, jak będzie fajnie, to może zostanę tam dłużej. Nowy dla mnie spot, nowy sprzęt do testu i nowi ludzie, nie zdarzę się nawet dobrze rozpakować w domu po powrocie z Azji. Jak dotąd, życie samo pisze mi takie scenariusze, że nie mam za bardzo zastrzeżeń. Z niespełnionych marzeń, to chciałbym też artystycznie się bardziej rozwijać, mam takie dwie swoje pasje, ale to może innym razem.



Zapraszam wszystkich do śledzenia mojego fanpage'a i bloga


pozdrawiam Richie! (Su-2, Wainman Hawaii, kitepro.pl)

sieFotografuje

Krzysiek

top