26.10.2007
Robercik w kangurolandzie

Pomysł na wyjazd do Australii powstał już kilka miesięcy przed maturą, chciałem zrobić sobie rok odpoczynku zanim zacznę studia. Szukałem jakiegoś ciepłego miejsca, gdzie można pływać codziennie, na windsurfingu i surfingu, a że firma Severne, zaproponowała mi testowanie żagli, to padło na Perth, stolica zachodniej Australii. Na początku miało lecieć ze mną jeszcze kilku innych chłopaków, jednak ekipa się wykruszyła i zostałem sam. Na szczęście moja dziewczyna Ulli w ostatniej chwili zdecydowała się na podobną akcje ze studiami jak ja, chociaż została już przyjęta na medycynę w Niemczech, zrezygnowała z nich (ona mnie chyba naprawdę kocha) i tak się tu właśnie znaleźliśmy razem.

Robercik i UlliRobercik i Ulli


Podróż do Perth trwała jakieś.....wieki, lecieliśmy ze 4 dni! Wylot z Berlina, tam odbyło się prawie bez stresu po za tym że miałem zapłacić 2.800 Euro za mój sprzęt, wiec wszystko zostało oprócz pianek i kilkoma małymi gadżetami. Dwie godziny później byliśmy we Frankfurcie, tam biegiem do następnej odprawy, gdzie mieliśmy dolecieć do Singapuru, jak się okazało niepotrzebnie biegaliśmy po lotnisku, bo samolot czekał jeszcze na innych spóźnialskich z Londynu, więc czekaliśmy jeszcze z godzinę. Wszyscy już na pokładzie, ruszamy, nagle coś strzeliło na maxa z prawej strony i stoimy znowu. Samolot zawraca z powrotem do rękawa, nikt nie wie co to było, lekka panika już się robiła, staliśmy tak jeszcze 2 godziny, aż ogłosili, że samolot dzisiaj nie poleci, bo prawy silnik się zepsuł i nie ma szans tego teraz naprawić, drugiego samolotu nie podstawią bo nie ma. Była już 1 w nocy, kazali nam odebrać wszystkie bagaże i podstawiali busy, które miały nas zawieść do hotelu gdzieś w mieście. Jednak zanim zebraliśmy nasze torby, bo nie był to taki standardowy samolocik, który latał po europie, ludzi było strasznie dużo i każdy zmęczony i podenerwowany czekał na swoje rzeczy, co trwało długo. Jak mieliśmy wszystko dochodziła 3 nad ranem, co za szczęście, że nie wziąłem moich 3 quiverów sprzętu, bo nie wiem co bym z tym zrobił.

SingapurSingapur


W hotelu o 5 rano, a o 12 wylot. W Singapurze byliśmy następnego dnia czy jakoś tak, w pewnym momencie straciłem wyczucie czasu, cały czas w powietrzu robi niezłe pranie mózgu. Na lotnisku w Singapurze dowiedzieliśmy się, że nasz samolot już poleciał, przez te opóźnienia we Frankfurcie i nasz następny lot jest za 8 godzin. Została nas tylko mała grupka osób, bo reszta poleciała do Sydney planowo, nagle podbiegł do nas jakiś mały Japoniec i powiedział, że jak chcemy do możemy jechać do hotelu na koszt linii lotniczej. Zapłacili za wszystko, taxi, jedzenie, mini bar w szczególności, wybraliśmy się jeszcze na 2 godziny do miasta zobaczyć co się ciekawego dzieje z tej strony kuli ziemskiej.

O 2:00 w nocy lokalnego czasu byliśmy w Perth. Mieliśmy zarezerwowane pierwsze 3 dni w hostelu "Underground", jak się okazało był to prawdziwy undergound. Większość, która tam mieszkała to Irlandczycy, mieliśmy okazję już w pierwszych kilku minutach zapoznać się z nimi. Była akurat sobota i kilku wracało juz z imprezy, jeden się wydzierał na cały hostel, drugi próbował się dostać do środka, ale zapomniał kodu do drzwi i zaczął tam coś kopać, a koledze obok zrobiło się chyba nagle nie dobrze. Pokój dostaliśmy straszny, wyglądał jak cela z piętrowymi łóżkami, ale byliśmy zbyt zmęczeni, na jakikolwiek komentarz. Rano skontaktowałem się z moim kolegą Patrykiem, który mieszka w Perth już od roku i ustawiliśmy się gdzieś na mieście. Jak się okazało mieszkamy w najgorszej dzielnicy jaka tylko jest możliwa "Northbridge". Jest to coś podobnego do China Town i lekka mieszanką Italy, gangsterka i night cluby wszędzie.

Drugiego wieczoru wybraliśmy się do Włoskiej knajpy, bardzo eleganckiej, tylko że dalej w Northbrige, nagle kilku chińczyków zaczęło się bić z czarnymi pod knajpa i jeden z tych małych karakanów przeleciał przez wielkie okno i wpadł do restauracji, policja zjawiła się po 3 minutach i zrobiła porządek. Pierwsze wrażenia z Australii nie były zbyt pozytywne, jak na razie było mi jeszcze bardzo daleko do pływania.

KwaterkaKwaterka


Dopiero trzeciego dnia znaleźliśmy inne lokum, w bardziej cywilizowanym świecie w city, dzielnica nazywa się Perth, jest to same centrum miasta, z wielkimi drapaczami chmur, wielkimi firmami, normalnymi ludźmi i życiem! Mieszkania szukaliśmy prawie tydzień, naprawdę trudno tutaj coś znaleźć w przyzwoitym miejscu, np. w Northbridge można znaleźć w kilka minut jakąś cele. W końcu udało nam się, mieszkamy w West Perth, do city mamy 200 metrów, jest to spokojna i cicha dzielnica, 100 metrów od nas znajduje się Parlament, więc bardzo bezpieczna i do wody mamy jakieś 10 minut jazdy.

Pimp my ride!Pimp my ride!


Następnego dnia kupiliśmy samochód, dużego Jeepa 4,5 litra, idealny na sprzęt. Niestety pali benzyny jak samolot, mamy jednak szczęście że benzyna kosztuje tu ok. 2zł, diesel jest trochę droższy, wiec można sobie pozwolić na duże samochody.

Od tego momentu zaczęliśmy trochę krążyć po mieście i poznawać okolice, myślałem, że jazda po prawej stronie będzie bardziej stresująca, jednak szybko się przestawiłem i teraz śmigam jak lokales. Na policje jest zawsze jedna ta sama wymówka, jak złapią na jakimś przypale na drodze, jak skręcanie na podwójnej ciągłej, albo tym podobne akcje, zawsze trzeba mówić, że właśnie kupiło się samochód, jeżdżę jak ten głupi nieogarnięty europejczyk i dopiero się uczę zasad na drodze, bo u nas nie ma żadnych linii na drodze, dają pouczenie i tylko się śmieją, wszyscy są tu na maxa wyluzowani.

Surfing na Cottesloe BeachSurfing na Cottesloe Beach


Perth jest podzielone na kilkanaście dzielnic, każda z nich jest inna, żyje w swoim osobnym świecie. Na przykład dzielnica Cottesloe to dzielnica surferów, słynna Cottesloe Beach, piasek, długa plaża, dziennie mnóstwo surferów, szczególnie w sobotę, generalnie ciężko złapać tam fale w takim tłoku, ale wszyscy bardzo mili na wodzie od razu zaczynają jakaś rozmowę z nudów, większość osób jakie poznałem to właśnie taplając się tam. Na jednej plaży w Perth, Scarborough beach znajduje się amfiteatr, który daje niezłe światło wieczorem, więc jest możliwość popływania do bólu, jak ktoś ma niedosyt. Sklepy surfingowe są ogromne, jak centra handlowe w Polsce, można tam kupić wszystko związane z tym sportem, ja swoją pierwszą deskę kupiłem już po tygodniu, nie wytrzymałem ciśnienia i musiałem wskoczyć do wody, przynajmniej na te skromne wieczorne falki.

Nocne surfowanieNocne surfowanie


Załapałem się na ostatni tydzień testowania sprzętu w Severne, dzień na slalomie i potem ze 3 dni na ostry wave pojechaliśmy. Kolejne testy będziemy jakoś zaczynać pod koniec listopada, więc powinny być jakieś fajniejsze foty. Jak na razie spędzam więcej czasu na surfingu niż z żaglem, bo łatwiej wszystko zorganizować, mniej sprzętu i wszystkiego. Deskę do surfingu wożę cały czas w samochodzie, więc można po szkole szybko podskoczyć na plaże.

Testy żagli SeverneTesty żagli Severne


I tak właśnie minął pierwszy miesiąc, było więcej organizacji niż relaksu. Od 3 tygodni chodzę do business marketing college, nauki mam mniej niż myślałem, wszystko tu jest na luzie prowadzone. Nauczyciele to nie to samo co u nas, połowa z nich pływa na surfingu, zawsze jak zwalniam się z zajęć na pływanie, wysyłam trzem nauczycielom esa jaka fala, nieraz przyjeżdżają po pracy.

delfinW zeszłym tygodniu wybrałem się ze znajomym Brazylijczykiem na pobliską wyspę Rottnes Island na konkretne fale. Wyspa odległa o jakieś 20km od Perth, i jedynym środkiem komunikacji, jest tam rower, albo na piechotę. Większość surferów i kitesurferów wynajmuje jacht w porcie i szukają jakiegoś dobrego dzikiego miejsca do pływania na wyspie. My ogarnęliśmy rowery i jechaliśmy dróżką, która prowadzi wzdłuż wybrzeża, aż natrafiliśmy na grupę surferów i ich zaparkowane łodzie. Na początku śmialiśmy się z nich, że niepotrzebnie wynajęli łódki ze względu na koszty i czas, bo promem się bardziej opłaca, do czasu aż chcieliśmy wyjść. Jak się okazało wszędzie znajdowała się rafa, na początku jakieś 30 metrów płaskiego koralowca i potem zaczynał się dopiero festyn, na głębokości może 1 metra, łamała się 4-5 metrowa fala, na szczęście mieliśmy dość czasu miedzy setami fal żeby wypłynąć. Na pierwszej fali poległem i to konkretnie, sprało mnie, że aż się od dna odbiłem i trochę mnie pocięło o koralowce, ale nic poważnego. Mój brazylijski kolega, żartował żebym rekinów tutaj nie zwabił krwią, no i jakby inaczej jakiś moment później zobaczyliśmy pierwszą płetwę i zaraz następną, tak nas sparaliżowało, że nie wiedzieliśmy co robić, ale reszta surferów jakoś nie panikowała tylko siedziała i podziwiała, jak się okazało......... delfiny, podpłynęło do nas ponad 10 sztuk na wyciągnięcie ręki, bawiły się na tej samej fali.

Rottnes IslandRottnes Island


Niesamowite wrażenie robi kolor wody, te wszystkie rzeczy pod nią, a szczególnie cisza, nikogo na plażach, totalna dzicz i spokój. Pływanie jest cały czas i praktycznie każdego dnia, teraz zaczyna się już powoli lato w Australii i temperatury jak i wiatr wzrastają. Codziennie wiatr tworzy się około godziny 12-14 i mamy od 15 do 30 węzłów, najwięcej co tutaj wieje to 30 węzłów i bardziej na północ tym mocniej. Następnym spotem, jakieś 130km. na północ od Perth jest Lancelin, bardzo piękne miejsce, można tam znaleźć wszystkie warunki w odległości 800 metrów, 4 metrowa fala, idealna do jazdy, jednak zanim się dopłynie na rafę, jest 500 metrów, totalnie płaskiej wody, idealnie na freestyle albo kite. Miejsce jest bardzo bezpiecznie, otoczone rafą i nie ma szans żeby rekiny wpłynęły do zatoki (no chyba że wpadną w pralkę na rafie). Przewspaniałą rzeczą jest jeżdżenie samochodem po plaży, nie ma żadnych zakazów, można stanąć przy samej wodzie i się taklować. Tak wygląda właśnie zachodnia Australia, jak na pierwsze dwa miesiące jest wspaniale i zaczyna być jak w raju.

kangury
Z ciekawych rzeczy jakie się tutaj ostatnio odstawiały, to mogę powiedzieć, że był mega protest na ulicach miasta, bo rząd chce wprowadzić bardziej zaostrzone przepisy na Marihuanę. Zredukowano ilość roślin marihuany na rodzinę z 10 na 3 roślinki. Jednym słowem strasznie!! Oni tu właśnie mają takie problemy???!!

grass-limits
Jest kilka ciekawych zjawisk, na które można w mieście natrafić i się nieźle zdziwić na pierwszy rzut oka:

Pieszy w Perth nie ma żadnych praw, nie istnieją tu prawie pasy dla pieszych, samochód w Perth to rzecz święta. Jest jeden moment na skrzyżowaniu gdzie piesi mogą przejść i mają wtedy jakieś 5 sekund zielonego światła dla siebie. Jak wszystkie samochody stoją, np. na skrzyżowaniu gdzie wjeżdża się z czterech stron, piesi mają te 5 sekund i biegają, idą w poprzek wzdłuż ulicy jak tylko się da, stojąc samochodem, można nieźle się uśmiać, co niektórzy wyprawiają na ulicy w pośpiechu.

Na co trzecim skrzyżowaniu są ustawione fotoradary i trzeba uważać, bo straszny rygor tu mają na prędkość. Byłem raz na południe od Perth jakieś 50km i na plaży spotkaliśmy pingwiny!!!!! Ponoć są to najmniejsze pingwiny na świecie, jakiś kilometr od brzegu znajduje się wyspa Pinguin Island, gdzie jest ich cała masa, bardziej leniwego stworzenia nie widziałem.

pingwiny
Na plażach znajdują się darmowe zbiorniki z kremem przeciwsłonecznym, każdy powinien się grubo nasmarować, sporo osób choruje tu na raka skóry. Australijscy projektanci dróg, to totalne gamonie, potrafią np. na trzy pasmowej drodze, posadzić palmę na samym środku, przez co robi się zwężenie na jakieś 30 metrów, a korki jeszcze dłuższe.

perth3
Głową Państwa w Australii jest jeszcze Królowa Angielska, ostatnio były obchodzone jej urodziny, jest to wielkie święto narodowe (bo wolne do pracy), co dziwne, każdy stan w Australii obchodzi je w innych datach, a Brytyjczycy w ogóle nic o takim święcie nie wiedzą..

To na tylko, Aloha
Robert Bałdyga (Quiksilver ,Shell Direct Partner-Nikolaus, Studio Tattoo Underground.org, sieplywa.pl)

ps.Victor Borsuk wpada w odwiedziny za jakiś tydzień na kilka miesięcy, wiec zaczniemy relacjonować na bieżąco z filmami i fotami.

Bogo

top