26.03.2007
Windsurfingowy przewodnik po Cabo Verde

Josh AnguloJosh Angulo. Fot.: Carter/PWA

Geografia

Cabo Verde czyli po polsku Wyspy Zielonego Przylądka to archipelag niedużych wysp w środkowej części Atlantyku, 620km na zachód od wybrzeży Afryki na wysokości Przylądka Zielonego (najbardziej na zachód wysuniętego miejsca Afryki, w którego pobliżu znajduje się stolica Senegalu Dakar. Składa się z 10 głównych wysp i 5 mniejszych wysepek. Dzielą się na dwie grupy: Wyspy Zawietrzne (Ilhas de Barlavento) i Nawietrzne (Ilhas de Sotavento). Wyspy Nawietrzne to Santo Ant?o, S?o Vicente, Santa Luzia, S?o Nicolau, Sal i Boa Vista, Zawietrzne - Maio, Santiago, Fogo i Brava. Wnętrza wysp są górzyste z najwyższym szczytem Pico - 2829 m n.p.m. Zajmują powierzchnię 4033 km?. Wszystkie, oprócz wyspy Santa Luzia, są zamieszkane. Zamieszkuje je w sumie 401 tys. osób co jest raczej śmieszną liczbą. Wyspy tworzą państwo o nazwie Republika Zielonego Przylądka, niepodległe od 1975. Jego stolicą jest Praia, a miejscowa waluta to escudo (108 escudos - ok. 1 euro). Jeśli chodzi o kulturę to wychodzi na to, że Cabo Verde zawieszone jest między Hip-hopowymi dzielnicami dużych miast USA, Jamajką, a zachodnią Afryką. Największy wpływ na społeczeństwo wywierają tu 2 osoby - Cesaria Evora i Josh Angulo. Jest to ciekawe, gdyż ten drugi to rodowity Hawajczyk, ale tak czy siak jest narodowym bohaterem.

Miskie ciśnie w góręMiskie ciśnie w górę

Transport, zakwaterowanie, jedzenie, koszty, bazy

Dolecieć z Europy można tylko z 4 miejsc (Praga, Frankfurt, Mediolan, Lizbona) dwoma liniami - Condorem i TACV. Mieszka się tu w miejscowości Santa Maria nad zatoką o tej samej nazwie. Lotnisko znajduje się w Espargos (40min samochodem od Santa Maria), ale we wszystkich wyszukiwarkach i rezerwacjach jest to po prostu Ihla do Sal. Najlepiej zarezerwować wycieczkę z któregoś biur podróży (np. niemieckich Neckermanna lub Tui) - jeśli zrobi się to odpowiednio wcześnie można polecieć nawet za 880 euro (jest to oczywiście wersja ekonomiczna w dwugwiazdkowym hotelem i śniadaniem), ale są i wycieczki za 3500 euro. Najlepszy hotel to Riu (świeżo zbudowany - praktycznie pałac, a nie hotel), który dla windsurferów jest marzeniem, bo leży w połowie drogi z zatoki na legendarną Ponta Prete. Tylko, że wycieczka do tego hotelu (z przlotem) kosztuje właśnie ok. 3500 euro. Są jeszcze hotele Novorizonte, Belorizonte, Da Luz (my w nim mieszkaliśmy), Ponta Preta, Vila Farol i Odjo d' Agua. Dla oszczędniejszych polecamy Da Luz, choć jedzenie nie jest rewelacyjne to, więcej nam nie było trzeba - spędzaliśmy w hotelu 10h na dobę z czego 8 spaliśmy a 2 jedliśmy.

Najlepiej wykupić jedzenie w hotelu, gdyż miejscowe restauracje nie są tanie. Mieliśmy wykupione śniadanie i kolację, więc lunch zawsze jedliśmy "na mieście". Szczególnie polecamy Cafe Chill-@ut (za pierś z kurczaka i tortille) i Padarie Dado (za croissanty, ciasta i ceny). Jeśli chodzi o transport to na miejscu porusza się taksówkami - pickupami. Stawka za odpowiednie kursy jest z góry określona, więc ciężko się targować. Jeśli chodzi o zakupy to trzeba wiedzieć gdzie pójść. Gdy chcieliśmy kupić czystą płytę CD w pierwszym sklepie kosztowała 5000 escudos. Gdy popytaliśmy miejscowych, odesłali nas do zakamuflowanego sklepu komputerowego na poddaszu, gdzie za dużo klientów chyba nie mieli, ale płyty były po 50. Generalnie ceny są dość zróżnicowane, a każdy rasta mający sklep z pamiątkami, mówi że u niego są najlepsze. Ceny niektórych produktów (w escudos):

  • Fanta, Cola, Sprite 0,3l - 100-200
  • Butelka wody 1,5l - 100-250
  • Kawa - 50-150
  • Croissant szynką lub serem - 100
  • Wypasiona pierś z kurczaka z frytkami - 600
  • Wypasiona tortilla w bułce - 400
  • Płyta CD - 50-5000
  • Czekolada - 300-450

Jak widać super tanio nie jest, a ceny mają grube wahania. Wszystko nastawione jest na turystów. 2 lata temu miejscowość miała 4 ulice teraz ma z 8. Dużo hoteli pobudowało się i ogólnie wszystko się rozwija. Tylko dziwie się co tam robią zwykli ludzie. Tam nie ma śladów prastarych cywilizacji, ani supernowoczesnych atrakcji. Są tylko plaże fale i wiatr.

Jeśli chodzi o bazy WS to polecamy Club Natalie Simon. Naprawdę suoper sympatyczni ludzie, dobre ceny, naprawa żagli, wypożyczalnia sprzętu windsurfingowego, surfingowego, kitesurfingowego i kajakarskiego. Lepszej bazy nie da się wymarzyć, a atmosfera tam panująca jest niepowtarzalna. Sprzęt Neilpryde/Tabou/Tiga/Bic/F.One. Baza jest idealnie położona, bo na środku zatoki, mnie więcej w połowie drogi z Leme Welho na Ponta Sino. Przylega do Clubu Mistral (Mistral/North), który jest chyba największą siecią baz na świecie. Jest też baza Angulo (Anguloboards/Ezzy) i PlanetWindsurf (Fanatic/North)

Spoty i warunki

Nam osobiście udało się "zwiedzić" 7 spotów nie ruszając się poza Sal. Jest ich sporo więcej na tej wyspie, a da się pływać też na kilku innych (szczególnie na Boaviscie) 7 spotów załatwiło całą różnorodność warunków:

Mapa surf spotów na SalMapa surf spotów na Sal
  • Zatoka Santa Maria - spot położony na przeciwko miasta - płaska woda, nieduży przybój, side-shore z lewej z lekką tendencją side-off - idealnie na freestyle i slalom.
  • Leme Welho - wschodni kraniec zatoki SM - side-shore z lewej - fala do 2,5m - dobra do jazdy na fali - poskakać też się da, ale nie jest to idealne miejsce - duże warunki (wspomniane 2,5m) zdarzają się bardzo rzadko.
  • Ponta Sino - zachodni kraniec zatoki (obok przewróconego statku) - side-shore z lewej fala do 3,5m, super na skoki, do jazdy na fali trochę za krótka, ale da się pojeździć.
  • Shark Bay (lokalnie znane jako Salinas) - wschodni brzeg wyspy - side-on shore z lewej (plaża głównie kite'owa - jak tam przyjechaliśmy na deski to chcieli nas zabić wzrokiem), fala ok. 2m super na skoki, do jazdy średnio.
  • Secret Spot (oczywiście wszyscy o nim wiedzą) - side-shore z prawej - byliśmy tylko raz, więc ciężko ocenić do jakiej wysokości może dość fala. Na pewno jest długa i dobra do jazdy na fali, a w szczególności do seriali, niebezpiecznie.
  • Canoa - zachodni brzeg wyspy (za Ponta Pretą) - side-off shore z prawej, fala nawet na maszt - idealna do jazdy na fali, da się też troszkę poskakać - bardzo długa, wielkie odstępy między falami - da się wykonać 10 zakrętów na jednej fali - spot, który najbardziej nam się spodobał.
  • Ponta Preta - spot-legenda - wyższa szkoła jazdy, absolutny hard core - fala do wysokości dwóch masztów, bardzo długa, łamie się w beczkę z prawej do lewej patrząc z brzegu, więc objeżdża się ją na lewym halsie, skoki są tu niemożliwe - my odważyliśmy się tylko raz, gdy fale były mniejsze i skończyło się skasowaniem żagla - właśnie tu odbywał się PWA Wave Special Event - ogromny przybój i mega masywna fala - wielu twierdzi, że jest to najlepsza fala na świecie, bijąca nawet słynną Ho'okipe, czy takie miejsca jak Coco Islands, Fiji czy Australię.

Paleta spotów jest naprawdę bardzo szeroka. Oczywiście wszystkie spoty wave'owe (Leme położone jest obok skał, a wyjście jest z plaży, a na Sino skały są tylko pod wodą, a wyjście też jest z plaży - na pozostałych spotach schodzi się ze skał) położone są na skałach, więc tak naprawdę, żaden nie jest bezpieczny, choć Ponta Preta zdecydowanie przoduje w liczbie zniszczonego sprzętu (patrz ciekawostki).

Cabo Verde, Sal, Windsurfing
Jeśli chodzi o wiatr to statystyki są najlepsze na świecie (www.windfinder.com). w miesiącach od stycznia do czerwca powyżej 85% czasu jest wiatr powyżej 4 stopni Bft. Lato jest słabsze, bo "czasem 5 dni nie wieje na wave" (cytat lokalnego waveridera Titika Lopesa) - nie obraziłbym się gdybyśmy w Polsce mieli takie "słabsze lato". W każdym razie o wiatr nie ma co się martwić. Na 21 dni "nie wiało" (można było pływać duży slalom na 8m żaglach) 3 dni. Generalnie tu nie sprawdza się prognozy na wiatr, bo wiadomo, że i tak będzie. Tu sprawdza się prognoza fal. W zależności od jej kierunku trzeba wybrać odpowiedni brzeg wyspy, a w razie braku zostać na zatoce. Wiatr (tylko poza zatoką, gdzie hotele przy wietrze side-off przysłaniają) jest bardzo równy, a jego siła to 15-20 (bywają dni po 25) węzłów. Można tu przyjechać z 1 deską i 2 żaglami i pływać 90% czasu. Jednak my chcieliśmy popływać 3 różne dyscypliny, więc wyszło na znacznie większą ilość sprzętu.

Temperatura powietrza w cieniu podchodzi pod 30 stopni Celsjusza, a woda nie jest o wiele zimniejsza. Przydaje się jednak pianka 2/3, bo w razie konieczności wychodzenia po skałach (tyczy się to tylko spotów wave'owych poza Leme Welho i Sino) można się nieźle pociąć. Jednak nie ma się czym martwić, gdyż na każdym spocie da się pływać obok na mniejszych falkach, albo po prostu mniej radykalnie nie ryzykując tyle. Generalnie rzecz biorąc jeśli chodzi o warunki, różnorodność spotów i jakość fali to wyspa Sal zdecydowanie plasuję się w czołówce najlepszych miejsce świata.

Nasz trip i PWA Wave Event

Pomysł na ten wyjazd chodził mi po głowie przez 2 lata - odkąd byliśmy tam po raz pierwszy z Robertem Bałdygą. Wtedy pływaliśmy tylko na 3 spotach'a to i tak było dla nas niesamowite. Wtedy poznaliśmy co to jest jazda na fali i wiele się na ten temat nauczyliśmy - jak wchodzą sety fal, jak dobierać fale, jak zawijać itp. itd. Niestety, w tym roku Robercik nie mógł nigdzie pojechać (matura), choć w końcu nie wytrzymał i wyrwał się na Tarifę. Z kolei chłopaki z którymi na co dzień trenujemy w Łebie do końca nie byli zdecydowani, a my potrzebowaliśmy szybkiej decyzji gdyż cena rosła z dnia na dzień. W końcu pojechał mój brat Leszek, Misiek Aftowicz i ja - Maciek. Jako support zgłosiła się też Agnieszka - koleżanka. Celem wyjazdu był trening slalomu, objechanie nowych Exocetów (mega dechy!), zrobienie dobrych fot i poduszenie ostrego wave'u. Z dumą mogę stwierdzić, że wszystkie cele zostały zrealizowane. Przy okazji chcieliśmy też zobaczyć najlepszą 32 wymiataczy w regatach PWA.

Cabo Verde, Sal, Punta Preta
Ale zacznijmy od początku. Pierwsze kilka dni pływaliśmy slalomik i freestyle (każdy ustał gecko, katowaliśmy spinloopy i volcana), a po południu jeśli była fala płynęliśmy na Sino. Miało to być przygotowanie do starcia z falami Ponta Prety. W końcu, któregoś pięknego przedpołudnia wybraliśmy się na ten legendarny spot. Warunki jak dla nas (szczególnie w pierwszym tygodniu pobytu - potem coraz mniej baliśmy się wielkości fali) były spore. Na wodzie wymiatali Julien Taboulet F-100 i Bjorn Dunkerbeck E-11. Złapaliśmy po 2 fale na rozgrzewkę i wrażenia były niesamowite. Na trzeciej fali Leszek wjechał za głęboko, nie odpadając wzdłuż fali, tylko ostrząc i utrzymując się w miejscu gdzie miała się zacząć łamać. Gdy się zorientował, próbował jeszcze wyskoczyć aerialem poza nią, ale niestety było za późno. Zmieliło go i z żagla niewiele zostało. Pocieszeniem był fakt, że następna fala zdjęła Bjorna i połamał wszystko. Ciekawe było to, że Leszka maszt Infinity przeżył tą mielonkę. Ja zacząłem jeździć jeszcze ostrożniej i daleko od piany, na martwej części fali, bojąc się podzielić los brata. Niemniej jednak było to mega przeżycie.

Sprzętu po spotkaniu z Punta Pretą, Sal, Cabo VerdeSprzętu po spotkaniu z Punta Pretą

Po tym jak wróciliśmy do bazy, jej szef Nico powiedział, że jest jeden łatwiejszy spot od Ponty z podobnymi warunkami - Canoa. Kilka dni później pojechaliśmy i był to jeden z najlepszych dni tego wyjazdu. 2-2,5m fali było idealnymi warunkami. Czuliśmy się tak pewnie, że byliśmy w stanie próbować wszystko, co tylko możliwe, łącznie z Goiterami czy Air Takami - oczywiście były to tylko przymiarki, ale zawsze. Zaczęliśmy skakać wysokie aeriale, kilka nawet lądując co niektóre.

Kilka dni później postanowiliśmy wypełnić powinność i potestować slalom. Spędziliśmy cały dzień na żaglach 6.0 i 6.6 przy 25 węzłach na małych slalomówkach latając w te i we w tę co kilka halsów zmieniając ustawienia - było to męczące, ale się opłacało - pod koniec dnia byliśmy dużo szybsi.

Któregoś dnia chcieliśmy pojechać do Canoi na wave'ową sesję. Przyjeżdżamy, a tam płasko. Jedziemy wzdłuż wybrzeża a tam wszędzie zero fali. Na szczęście był z nami Kalu - miejscowy old-school'owiec, który powiedział, że za dwoma górami, które było widać jak na dłoni, jest Secret Spot, na który swell wchodzi pod konkretnym kątem i że jak jest tak jak było tego dnia może być tam fala. I okazało się, że miał rację. Wprawdzie było to ledwo 1,5m, ale skoro juz przejechaliśmy pół wyspy to czemu nie zrobić sobie małej sesyjki. Wiatru też było mało. Mieliśmy tylko żagle 5.5 i 5.0 (5.7 zostało skasowane na Precie) i mieliśmy mały underpower, ale było fajnie. Jedną falę złapaliśmy z Miśkiem razem. Ja byłem nawietrzny, czyli miałem pierwszeństwo. Ucieczka była tylko jedna - z wiatrem. Tak więc się stało, że po kilku zakrętach Misiek blokował mi drogę ucieczki i wylądowałem przy brzegu, gdzie nad skałami bylo 10 cm wody. Nie zauważyłem tego, ale wtedy pękł mi fin. Pływałem przez kolejne 40 minut ze złamanym statecznikiem, który trzymał się chyba tylko siłą woli. Ale ogólnie było fajnie.

Kolejnym pomysłem, było potrenowanie skoków na lewym halsie. W tym celu udaliśmy się do Shark Bay, znanego również jako Salinas lub Kite Beach. No wodzie nie było ani jednego żagla natomiast z 20 kite'ów. Pod raczej wrogimi, a co najmniej ciekawymi spojrzeniami zeszliśmy na wodę. Misiek miał swój dzień. Trzaskał backloopy jak najęty. Z każdą próbą wyżej, czyściej i bliżej wylądowania. Ja też się rzucałem, ale albo wybierałem złe fale, albo za mało radykalnie robiłem ruch i niezbyt dobrze mnie odkręcało. Leszek katował pushloopy. Do tego stopnia, że wybrał największy dom wywalił w kosmoś przekrecił 1,5 pusha i spadł prosto na ucho. W trakcie pływania trwał odpływ. I dowiedzieliśmy się, czemu spot był kite'owy. Po prostu było na maxa płytko. W jednym miejscu skały wystawały z wody.

Kolejny dzień był już pierwszym dniem regat PWA. Poszliśmy z rana obejrzeliśmy pierwszy heat i później poszliśmy pływać. Ciekawe było to, że heaty trwały po 25min, co jest raczej długim czasem, a oceniane był tylko 2 fale. Nasz miejscowy ulubieniec Titik niestety odpadł w pierwszym heacie. Poszliśmy podusić trochę spinloopy na zatokę, a potem na Sino.

Kolejny dzień czyli drugi dzień regat PWA był spektakularny. Dokończona pojedyncza eliminacja i pierwsza runda drugiej. W każdym heat'cie sławy światowego formatu. Najbardziej podobał nam się Boujmaa Guilloul, który 2 razy z rzędu wybrał największe fale poczym niefortunnie trafiał w złe miejsce i wskakiwał w pralkę kasując zestaw. A jeśli chodzi o pływanie to najlepsze wrażenie zrobił na nas Josh Angulo, Kauli Seadi, Victor Fernandez (skrzywdzony przez sędziów w podwójnej eliminacji), Robby Swift, Alex Mussolini i wielu innych. Po prostu było co oglądać. W przerwie między rundami pierwszy raz w życiu widziałem takie manewry jak pushloop off the lip czy backloop off the lip. Niesamowite. Słabe wrażenie zrobił na nas Ricardo Campello. Gdy już złapał falę to wymiatał, robiąc np. flakę i ładne aeriale, ale w swoim heat'cie złapał jedną falę! Odpadł w pierwszej rundzie. Ale generalnie zwody niesamowite. Kibice siedzący na skałach oklaskujący każdego aeriala (średnio co 30 sekund) i dopingujący Josha z całych sił. Ale przede wszystkim niesamowite były warunki. Fala dochodziła do wysokości 2 masztów! wiatr wiał tak ostro, że wynosił pył z pustyni i momentami nie było widać zawodnika jadącego na pierwszej fali.

Cabo Verde, Sal, Windsurfing
My postanowiliśmy pojechać do Canoii. Był to niesamowity dzień. W życiu nie pływałem na takich falach. Nie dość, że miały wysokość masztu to jeszcze były długie na 10 zakrętów. Trochę pomyliliśmy się z wiatrem i wzięliśmy o jeden rozmiar za duże żagle więc był non-stop full power. Było masakrycznie. Ja popływałem właściwie 40 minut, bo po 30 zamieniłem deskę na aparat (co pól godziny się zmienialiśmy), a przy drugiej zmianie na wodzie objechałem 2 fale, na 3'ciej wjechałem za głęboko i musiałem wyjechać spod skał. Pierwsza fala załamała mi się idealnie na dziób i urwała mi linka od knocku bomu. Następna fala złożyła mi żagiel w harmonijkę. A kolejna rozerwała go na pół. Puściłem sprzęt, który dryfował do skał, a tam Leszek z Michałem go wyciągnęli. Ja musiałem szukać dogodniejszego miejsca do zejścia, bo wszędzie naokoło skały mogły pociąć mnie na pół jak mój żagiel. 25 minut taplałem się w wodzie. Chłopaki szli wzdłuż brzegu i szukali miejsca gdzie skały są choć trochę bezpieczniejsze i nie ma żadnych klifów. W końcu takie miejsce udało się znaleźć i wyczekując dziury między setami podpłynąłem bliżej brzegu. Idąc na czworaka po ostrych skałkach przyjmowałem ostre walnięcia silnej piany, a gdy fala odchodziło to trzymałem się rękoma skał, aby nie przeciągnęło mnie głową po skałach i nie wypluło z powrotem. W końcu wyczołgałem się na brzeg. Było to traumatyczne przeżycie. Całe szczęście, że miałem piankę, więc wylądowałem z trzema rozcięciami, gdybym był w lycrze to mogłoby się skończyć dużo gorzej. Teraz brzmi to łagodnie, ale naprawdę nie było to zabawne. Leżałem między wielkimi falami, a ostrymi skałami. Było mega strasznie.

Tłum który porwał zwycięzkiego Josh'a Angulo. Fot.: Carter/PWATłum który porwał zwycięzkiego Josh'a Angulo. Fot.: Carter/PWA

Następny dzień to podwójna eliminacja wave'u. Niesamowite widowisko. Najlepsi na świecie rozwalający hurtowo sprzęt o wulkaniczne skały. Widać było ewidentne różnice w stylu. Bjorn jeździ jakby surfował robiąc cutback'a i odbijając się od piany. Nie zawalczył dużo w tych regatach odpadając w ćwierćfinale. Ewidentna też była różnica klas w jeździe na fali chłopaków z Hawajów czy Australii i chłopaków z Gran Canarii. Ci drudzy po prostu nie mieli szans. Pierwsza szóstka to chłopaki, którzy większość roku spędzają na Hawajach (lub jak Kauli i Josh pól roku). Wystarczy wymienić takie nazwiska jak Siver, Polakow, Baker i Pritchard i od razu widać kto rządził w tych regatach. A gdy już przyszło do finału podwójnej eliminacji (pojedynczą wygrał Kauli) to był już to czysty popis Josha. Kauli nie mógł złapać dobrej, fali, a gdy już to zrobił to go sprało, zostawił sprzęt i pobiegł po następny. Josh wybierał najdłuższe fale, nawet jeśli nie było tego widać. Do tego jeździł tak agresywnie, że niemal ochlapywał publiczność stojącą na skałach. Kauli był ewidentnie w jego cieniu i Josh wygrał zdecydowanie - po prostu nie mogło być inaczej Widać było, że Angulo pływał tu 2 razy więcej niż cała reszta razem wzięta i to on został pierwszym liderem wave'u 2007.

Cabo Verde, Sal, Windsurfing

Wieczorkiem poszliśmy zagrać w bilarda do pobliskiego baru i akurat okazało się, że był pokaz filmów z regat. Obejrzawszy rozegraliśmy 3 mecze Polska vs. Anglia (skład Anglii: Ross Williams i niezbyt trzeźwy John Skye) Polska wygrała 2:1.

Jeśli chodzi o nas to ostatnie 2 dni poświęciliśmy na zdjęcia na płaskiej wodzie i skoki. Ostatniego popołudnia wzięliśmy Titika i poszliśmy na Sino. Pokazał nam kilka fajnym forwardów., czym ostro nas zainspirował. Tak więc wyjazd zakończyliśmy sesją frontloopów i wyjechaliśmy absolutnie spełnieni.

Ogólnie wyjazd super udany, popływaliśmy wszystko na co była ochota, wyżyliśmy się, przełamaliśmy do jazdy, na naprawdę dużych falach i do wysokich skoków. Przetestowaliśmy ustawienia slalomowe, i ustaliśmy kilka nowych manewrów. Jednym słowem - P.E.R.F.E.C.T.

Ciekawostki

  • Leszek porwał się do robienia HighSpeedGecko (czyt. mega katapa) na slalomówce. Złamał bom.
  • Nie chciało mi się wracać z Sino z buta, a nie było zbyt dużo wiatru. Fala przybojowa załamała się prosto na mnie i wbiła maszt w dno. Maszt się złamał.
  • Slalomowe 7.6 samo się rozpadło. Przy wybieraniu pękł główny szew w kieszeni.Wyjęliśmy listwy, wycięliśmy bloczki, elegancko złożyliśmy w kosteczke i zostawiliśmy chłopakom na pamiątkę.
  • Łącznie rozwaliliśmy: 2 żagle, 1 maszt, 1 bom, 1 fina, 4 nogi i 1 rękę
  • Przez jedną sesję surfingu 5 razy wbiło mnie w dno. Sesja trwała 30 minut, a na koniec rozciąłem nogę o statecznik.
  • Jason Polakow przez 3 dni regat rozwalił 6 pełnych pędników
  • Julien Taboulet przez 2 tygodnie pobytu rozwalił wszystkie swoje żagle. 3 dnia regat pływał na pożyczonym.
  • Ten sam Julien co drugie słowo mówi "cool", a pływa w shortach zawieszonych poniżej tyłka i jeszcze dobrze jeździ. Respect!
  • Gdy Josh wygrał, spłynął wiwatując, rzucił sprzęt, wyszedł po skałach, a ludzie zanieśli go na scenę.
  • Po jego zwycięstwie ludzie świętowali na ulicach
  • Na wyjazd w ramach edukacji wziąłem "Syzyfowe Prace" Żeromskiego. Przeczytałem 3 strony.
  • W naszym hotelu mieszkał Niemiec urodzony w 1939 roku w Słupsku - dla nie wtajemniczonych też jesteśmy ze Słupska.
  • Wracając z Frankfurtu w Berlinie zgubiłem paszport. Do ojczyzny wjechałem w bagażniku.
  • Prawdopodobnie jestem pierwszym człowiekiem, który zrobił Gecko z deską całkowicie zanurzoną w wodzie.
  • Naszą główną rozrywką było oglądanie po raz 150, 151, 152,......, 165 American Pie. Mógłbym wyrecytować z pamięci.
  • 1/3 mężczyzn zamieszkujących Sal wygląda jak Snoop Dogg, 1/3 jak Bob Marely, a ostatnia część jak Cesaria Evora.
  • "Zaginiona" Ania Ostrowska kręci sportowe materiały dla włoskiej TV.
  • Agnieszce 5 murzynów wyznało miłość i drugie tyle się oświadczyło.
  • Kauli Seadi przez 50 minut finału rozwalił dwa zestawy, a z tych 50 stracił 15 na przechodzenie przyboju.
  • Przez to zdążyliśmy przyuważyć, że jego Quatro posiada 2 finy.
  • Boujmaa Guilloul w swoim heacie przepłynął ok. 200m..... kraulem.
  • Zdjęcie z Leszka crashu na Poncie zostało zdjęciem dnia na francuskim serwisie WindsurfJournal.com w Walentynki. Tytuł: Le Sanction (dla niekumatych: sankcja, kara)

Cabo Verde, Sal, Windsurfing

Podsumowanie

Jeśli chcesz wyjechać z rodziną na odludzie, poleżeć na plaży i przy okazji trochę popływać, to to miejsce jest dla Ciebie idealne. Jeśli jesteś amatorem pływającym do tej pory po płaskiej wodzie, ale masz zamiar się stać freestyle'owo wave'owym wymiataczem, to to miejsce jest dla Ciebie idealne. Jeśli jesteś wymiataczem slalomowym i chcesz trochę potrenować to to miejsce jest dla Ciebie idealne. Jeśli jesteś wymiataczem freestyle'owym i chcesz podusić nowe tricki, to to miejsce jest dla Ciebie idealne. Jeśli jesteś wave'owym wymiataczem, ale chcesz udoskonalić jazdę na różnych rodzajach fal i z rożnymi kierunkami wiatrów, to to miejsce jest dla Ciebie idealne. Jeśli jesteś mega super wymiataczem na poziomie PWA i chcesz rozwalić trochę sprzętu - lepiej trafić nie mogłeś! Jeśli tam pojedziesz, daję głowę, nie pożałujesz.

Pozdrowienia
Maciek Rutkowski POL-23
(Exocet/Deemeed/Hydrosfera/Infinity/HurricaneFins/SeverneSails)


PS. Warto wejść na strony www.windcaboverde.com oraz www.angulocaboverde.com aby dowiedzieć się więcej.

sieFotografuje

Krzysiek

top