31.01.2007
Być surferem znaczy podróżować

To jest opowieść o byciu prawdziwym surferem. O micie przygodowych podróży podsycanym przez filmy i zdjęcia w magazynach. O tym jak "prosi" poświęcają jedno z głównych doświaczeń bycia surferem. O tym, że te niesamowite przeżycia, jakich dostarcza surfing są na wyciągnięcie ręki. I jest to jedna z ostatnich rzeczy jaka daje surferom poczucie prawdziwości, wyjątkowości, oddzielenia od globalnych sił konsumpcji i pieniędzy.

O byciu w drodze.

mor02 Tak, jak gwiazdy Hollywood, "prosi" zawierają pakt z diabłem. Dam ci sławę i pieniądze a ty mi daj swoją duszę. Taki Brad Pitt nie wyjdzie na zakupy, nie zejdzie na plażę sprawdzić fali. Nie może wyskoczyć w piątek do pubu z kolegami na piwo. Ale - ma dużo zer na koncie w zamian za to.

Jasne, taki na przykład Kelly Slater nie ma tak ciężko, ale musi czynić podobne poświęcenia. Musi jechać na zawody, wywiązać się z kontraktu sponsorskiego. No i też płaci pewną cenę za sławę w środowisku surfingowym.

Jeśli jedzie na surf trip, jest to zorganizowana wycieczka w towarzystwie fotografów, kamerzystów i dziennikarzy. Ustalony plan i przebieg. Po takim tripie musi jechać na następne zawody. Nie ma alternatywy, jeśli chce kontynuować karierę. Profesjonaliści muszą się dużo przemieszczać po świecie - ale to nie są prawdziwe podróże. Brakuje tego najfajniejszego, najgłębszego doświadczenia, które jest na wyciągnięcie reki dla "przeciętnego" surfera.

Podróżowanie to skrzyknięcie się z kumplami żeby kupić rdzewiejącego VW Ogórka i wyruszyć na 6 miesięczny objazd Europy. Wymiana historii i opowieści z międzynarodową ekipą surferów - nomadów* gdzieś na dusznym marokańskim przylądku. To emocje związane z długim wyjazdem - niepewność na jak długo starczy gotówki, nadzieja na to, że deska się jeszcze nie złamie, wkurzenie na piankę która z dnia na dzień ma coraz większe dziury i wpuszcza lodowatą Atlantycką wodę.

bouncer
Prawdziwe podróżowanie to osiedlenie się w obcym kraju na kilka miesięcy, nauczenie się języka, wejście w lokalne zwyczaje i stanie się częścią zupełnie innego codziennego życia. Surfowanie na tym samym spocie tak długo, aż poczuje się wszystkie jego kaprysy.

Podróż to strach. Horror obcowania ze szpitalami i lekarzami trzeciego świata. Zdesperowane telefony o 3 nad ranem do znajomych lekarzy z pytaniem, dlaczego sikasz krwią cały czas. Panika, kiedy kolejna fala gorączki pochłania osłabione ciało.

To frustracja. Totalne wkurzenie, kiedy wiesz, że gdzieś za wzgórzem są dobre fale, ale lokalny rozklekotany autobus wyrzucił cię zupełnie gdzie indziej. Siedzisz przy opustoszałej drodze z wielkim bagażem i zaczynasz się zastanawiać czy znokautujesz swojego kumpla, jeśli jeszcze raz powie: ''Mogliśmy wsiąść do tamtego autobusu..."

Prawdziwe podróżowanie to odkrycie nowego spotu. Poruszanie się na wyczucie. Podsłuchiwanie rozmów w barze. Przemieszczanie się dniami powoli penetrując wybrzeże z użyciem dziwnych map. Ćwiczenie kluczowych zwrotów w obcym języku żeby wypytać rybaka: Mocny wiatr? Wschód czy Zachód? Jaki miesiąc? Duże fale? Z jakiego kierunku?

fiji02 Potem negocjacje, stąpanie po niepewnym gruncie, problemy z komunikacją: Możemy wypożyczyć łódź? Chcemy pływać na falach na tamtej wyspie. Czy odbierzecie nas tego i tego dnia? Uczucie kruchości małego canoe na bezkresnym oceanie. Świadomość braku możliwości jakiejkolwiek pomocy. I radość z odpoczynku pod palmą na dziewiczej plaży obserwując resztę ekipy zgarniającą kolejne perfekcyjne i puste fale. Wspomnienie brudnych autobusów, świrniętych lokalesów, zapadniętych materacy i dziwacznego jedzenia, którego doświadczyłeś po drodze do tego jednego jedynego miejsca i tej niesamowitej chwili.

Podróż jest prawdziwa. W świecie, w którym obraz stylu naszego życia jest załamywany przez miliony luster marketingowych, podróż to powrót do korzeni. Nie potrzebujesz markowych ciuchów na trasie. Potrzebujesz biletu, deski, otwartej pary oczu i pary butów. Nie jesteś sławny, nikt ci za to nie płaci, jesteś wolny. Jesteś bardzo szczęśliwy.

* Nomadzi to banda ludzi będących w ciągłym ruchu. Bez dachu nad głową, bez miejsca, w które mogą wrócić.

Bogo

Źródło:

Andrew Farrell www.surfline.com
top