04.04.2006
Wiktor Kitzman w Wenezueli

playa_2Zacząłem od kupienia biletu w niemieckich liniach Condor, ale z doświadczenia już wiedziałem, że można zaoszczędzić wybierając opcje rail and fly. Podróż zaczyna się w pociągu z dowolnego miejsca w Niemczech do Frankfurtu a stamtąd już samolotem prościutko do Porlamar na Margaricie. Wyjechałem z Warszawy pociągiem do Berlina skąd udałem się do Frankfurtu gdzie złapałem samolot. Naprawdę świetne pociągi mają w Niemczech, do tego dużo miejsca żeby sprzęt wcisnąć. W liniach Condor jest tak, że jeżeli ma się poniżej 30 kg sprzętu windsurfingowego lub kitowego to płaci się 60 euro w jedną stronę. Lub jeżeli ktoś bardzo chce to 6 euro za kg. Na szczęście, jakimś trafem zapłaciłem 50 euro w dwie strony. Podróż zajęła mi zaledwie 38 godzin z Warszawy na miejsce, no ale warto było!!

Jak przyleciałem do Porlamar to złapałem taksówkę i hopsa do El Yaque, zajęło mi to tylko 15 minut. W Wenezueli litr paliwa kosztuje 100 boliwarów czyli około 30 groszy wiec kursy są tanie.

freestyle_1Na miejscu w El Yaque czyli (kaktus) po hiszpańsku, tam gdzie głównie pływałem, są strasznie nierówne falki, ale o to właśnie chodzi. Jeżeli ktoś się tam nauczy tricku to już chyba wszędzie będzie potrafił go wykonać. Wiatr wiał praktycznie codziennie, z tym że największą moc miał od około 14:00 do wieczora.

Już pierwszego dnia miałem dość nietypowe rozpływanie na 4,7 overpowered. Używałem żagli od 4,7 do 5,7 większych nie ma sensu brać ze sobą, niestety nie załapałem się na 4,2. Zaskoczył mnie deszcz, czasami kiedy było około 30 stopni niewiadomo skąd zaczynało padać i tak przez minutę. Na wodzie atmosferka panuje dość przyjazna ponieważ pływają kolo ciebie sami prosi jak Golito i Cheo Diaz, niestety Ricardo nie widziałem, podobno przestał pływać freestyle i przerzucił się na wave. Jak się widzi co oni wyczyniają to łapie lekka frustracja np.: switch stance shaka. Dobrze niech podnoszą poziom w nieskończoność.

cadilacKuba Kosmowski który też tam był zrobił także wielkie postępy: Shaka into Cana Brava itd. Oczywiście ja również katowałem ile wlezie ale nie będę się tu chwalić trickami. Cheo Diaz wozi się fajnym track'iem Forda, którego kupił sobie za wygrane pieniądze na zawodach. Stanowiło to duży kontrast w porównaniu do strasznie zniszczonych amerykańskich Cadilaków.

Najlepiej na wodzie było około 18:00 kiedy już tylko zostawali sami chłopcy freestyle'owcy i pływaliśmy do nocy wtedy przynajmniej nikt nie zajeżdżał nam drogi i śmiało można było skakać. Spotkałem także niezłego wymiatacza Roba Warwicka z USA, którego można zobaczyć na filmiku z George river na Continentseven, dużo mi opowiedział o tym miejscu i chyba się tam wybiorę. Podobno rzeka jest położona w terenie coś na kształt tunelu i występuje tam akceleracja wiatru. Najlepsza pora na pływanie w tym miejscu to lato ale Rob nie mógł się doczekać przetestowania swojego sprzętu ponieważ przerzucił się na North/Mistral i pływał w temperaturze 4*C w zimie, podczas kiedy inni śmigali, sobie na nartach. Jeżeli ktoś nie wieży, że fale na rzece mogą być wysokości masztu to niech sprawdzi ten link.

playa_alta

freestyle_2Jeszcze ciekawą osoba, którą poznałem była Yoli Brendt V-26 z teamu Fanatica, dziewczyna, która naprawdę nieźle wymiata, pewnie wielu chłopaków by jej nie dorównało : Spock i Front Loopa ma już opanowanego w 100%. Pracuje w Windsurf Planet jako instruktor, a po pracy trenuje. W tym roku podobno jedzie na wszystkie edycje PWA. Pokazała mi swoje rachunki za wszystkie bilety na zawody i było to jakieś 9000 Euro... grubo!

W El Yaque u Gabis były fajne imprezy, no i pyszne coco loco taki drink miejscowy, podobno nigdzie indziej go nie ma, a skład jest tajemnicą. Oczywiście Caipirinia i Pinakolada lała się także w dużych ilościach. Był to dobry moment żeby podszlifować hiszpański. Na balandze byłem tylko parę razy ponieważ trzeba w końcu pływać a nie imprezować, co nie?. Sieplywa sie ma.

freestyle_3
playa_2Jeżeli ktoś łapie dola z powodu niepowodzeń na wodzie to najlepszym sposobem była wyspa Coche położona nie daleko. Ja i mój kolega Pete ze Szwajcarii skumplowaliśmy się z takim kolesiem Jesusem, który robi kursy i zawiózł nas za free. Na Coche jest super plaska woda i wiatr wiejący od brzegu co ułatwiało ustanie tricków. Lecz kiedy wróciliśmy z powrotem to musieliśmy przyzwyczajać się ponownie do chopu .

Jeszcze jedno, małe info: jeżeli ktoś tam będzie to niech uważa na złodziei ale tylko w nocy bo w dzień jest bezpiecznie. Wiza jest tylko potrzebna jeżeli jedzie się na powyżej 3 miesięcy.

Podsumowując - cel osiągnięty 3 tygodnie treningu w najbardziej wietrznym miejscu. No ale teraz matura pozostaje wiec siadam do nauki.

Pozdro, Wiktor Kitzman
Drops, Maui Sails - EnergySports, Maasta

Trzeba wracać do domu, pokazać klasę!Trzeba wracać do domu, pokazać klasę!

Krzysiek

top