06.11.2016
Fura prawdziwego surfera

Na pewno wielu z Was spodziewało się kolejnej wersji klasycznego VW ogórka, zaadaptowanego do surfingowego świata. Otóż okazuje się, że w obecnych czasach T1 nie wystarczy - potrzeba czegoś znacznie większego. Podczas targów SEMA w Las Vegas, swój koncept surf auta zaprezentował Chevrolet, który do współpracy nad projektem zaprosił znaną amerykańską firmę Hurley. To co razem wykombinowali, wygląda jak spełnienie marzeń każdego surfera (przynajmniej w USA) - samochód, którym dojedziesz na każdy spot, parkując na samej plaży, bez obaw o zakopanie, czy ubrudzenie tapicerki piaskiem czy słoną wodą.

Kiedy dyrektor kreatywny Hurleya (Ryan Hurley) dostał tą ofertę, od razu wiedział do kogo się zgłosić. Ponieważ John John Florence był zbyt zajęty zdobywanie Mistrzostwa Świata, Ryan zadzwonił do Kaia Lenny'ego, który akurat miał chwilę. Dzięki tej współpracy, oprócz całkiem niezłego designu, samochód zyskał parę rozwiązań, które pomogą każdemu surferowi. Po pierwsze w aucie tapicerka jest wykonana z materiału podobnego do neoprenu, a fotele specjalnie wentylowane, więc nie ma strachu, że od jazdy w mokrych szortach coś Wam zapleśnieje. Co więcej ktoś w końcu pomyślał o tym, co zrobić z kluczykami (zwłaszcza elektronicznymi), jeśli na spocie nie ma znajomych. Chevy został wyposażony w małą skrytkę, zamykaną kodem. Powstała nawet koncepcja specjalnej bransoletki, która miałaby być również kluczykiem, ale jednak klasyczny schowek okazał się lepszym rozwiązaniem.

Dodatkowo w aucie znajdziemy pełno schowków, oczywiście miejsce na deski i specjalny bagażnik Thule na pace. Oprócz tego jest też duży pojemnik na wodę pitną i terenowe oponki, jeśli chcielibyście wyruszyć w podróż bezdrożami w jakieś dzikie miejsce. Amerykanie nie byliby sobą, jeśli nie napakowaliby do środka tony elektroniki, w związku z czym auto wzmacnia sygnał komórkowy i może służyć jako router WiFi - tak jak byście chcieli na końcu świata poczytacie newsy na Sieplywa.

Jak na razie jest to jedynie koncept, ale kto wie, jeśli popyt okaże się wystarczająco wysoki, niewykluczone, że auto wjedzie na linię produkcyjną i może nawet jakiś egzemplarz trafi do Polski.

Kuba

top