06.10.2017
Czy ten rekord, to rzeczywiście rekord?

Na początek ustalmy o czym mówimy. Dla tych, którzy jeszcze nie widzieli i nie słyszeli o całej akcji, polecamy video powyżej. Niedawno Victor Borsuk, korzystając ze swojej nowej fury, odpowiedniej pogody i pustego cypla w Rewie wyleciał na wysokość 68 metrów wyciągając się na linie za autem. Akcja w sumie spoko, promocja sportu jest, sponsorzy się pokazali, wszystko się udało, są ładne zdjęcia, jest ładny film.

Czego by o Victorze nie powiedzieć, to jest to prawdopodobnie jedyny w Polsce profesjonalny kitesurfer i za to należy mu się szacunek. To że gdzieś po drodze ścieżka kariery przestała się pokrywać z progresem można mu wybaczyć. W końcu zdobył tytuł Mistrza Polski siedmiokrotnie.

Akcja z liną nie jest czymś, co każdy może sobie zrobić w typowe niedzielne popołudnie. Na pewno wymagała trochę przygotowań i przynajmniej średnich wielkości jaj, żeby dać się wyciągnąć na taką wysokość, zawieszonym jedynie na małym latawcu. (nie zaprojektowanym do latania) Zazwyczaj takie rzeczy robi się przy słabym wietrze, co na pewno nie dodawało pewności, w kwestii opadania.

Wszystko byłoby spoko, gdyby nie jedno, a właściwie dwa słowa - REKORD ŚWIATA. W mediach nie pojawiła się wzmianka o komisji Guinessa, która zatwierdziłaby ów rekord. Taka wysokość robi wrażenie, ale czy rzeczywiście to najwyższy lot na świecie?

Na początek przypomnijmy coś bardzo podobnego. Parę lat temu Jesse Richman, jeden z bardziej zakręconych kitesurferów postanowił urozmaicić sobie dzień. Przy użyciu motorówki i liny od motospadochronu (czy jakkolwiek nazywa się ta rozrywka rodem z tureckiem riwiery) wyleciał na wysokość 240 metrów.

W trochę innej kategorii lotów znajdziemy Marka Murphy'ego Zacha, który w Turcji dopuścił się skoku z ponad 900 metrowej góry. Murphy bezpiecznie doleciał na brzeg, spędzając przy okazji całkiem sporo czasu na podziwianiu okolicy.

Mimo tego, że Victor był cztery razy niżej od Jessego, to i tak użył stwierdzenia "rekord świata". Możliwe, że Victor nie wiedział o skoku Richamana (wątpliwe) lub, że chodzi tu wyłącznie o wykorzystanie auta jako wyciągarki. Tak czy inaczej, czy ten rekord jest tutaj tak bardzo potrzebny? Czy nie warto już robić nic dla osobistego osiągnięcia, o ile nie będzie to coś naj? Na Bornholm dało się popłynąć, bez deklaracji przepłynięcia wszystkich akwenów wszerz i wzdłuż. Czyli jest jeszcze szansa...

Kuba

top