05.05.2016
Polskie surferki na zawodach w Klit

2 kwietnia w Cold Hawaii Klitmoller w Danii zostały rozegrane zawody surfingowe Just Rip'it Open. To pierwsza impreza otwierająca cykl wydarzeń DM Surf Tour, kolejne trzy zaplanowane zostały na maj, wrzesień i październik. W tym samym czasie 1-3 kwiecień w Klitmoller odbywał się Cold Hawaii Film Festival, na którym prezentowane były najlepsze skandynawskie filmy surfingowe, wszystkie oczywiście o tematyce Coldwater. Zachęcone planowanymi wydarzeniami, 31 marca, spakowałyśmy najcieplejsze pianki i wyruszyłyśmy do Danii w składzie: Kasia Pajzderska, Monika Kołaczkiewicz i Karolina Wolińska. Po jedenastogodzinnej podróży miałyśmy jeszcze nadzieję na wieczorną sesję przy zachodzie słońca. Na miejscu przywitał nas jednak bardzo chłodny i wietrzny wieczór. Z tego powodu z pierwszą sesją surfingową wstrzymałyśmy się do rana i zaczęłyśmy od znalezienia drewna do kominka, aby ogrzać nasz piękny, choć mocno letniskowy domek na wydmach. Okazało się, że Duńczycy są bardzo dobrze zorganizowani w tej kwestii i nie miałyśmy z tym najmniejszego problemu. Jeszcze tego samego wieczoru udało nam się zobaczyć kilka okolicznych spotów, które pokazał nam Sean, Australijczyk mieszkający w Polsce. Dotarł dzień przed nami, więc zdążył już zrobić rozeznanie (dziękujemy Sean!). Poranek również okazał się bardzo zimny, mimo pięknego słońca. Wyspane i pełne motywacji wyruszyłyśmy w poszukiwaniu idealnej fali. Jadąc wzdłuż wybrzeża Cold Hawaii najlepsze warunki znalazłyśmy w Thisted kilkanaście kilometrów poniżej Klitmoller. Fale tego dnia były dość małe, a temperatura nie rozpieszczała. Woda miała około 5 stopni, powietrze koło 7, ale udało nam się zaliczyć bardzo fajną 1,5h sesję. Fale malały z godziny na godzinę, dlatego zamieniłyśmy deski surfingowe na longboardy i pojechałyśmy zwiedzać Klitmoller. Miasteczko bardzo spokojne, wyglądało na niemalże opuszczone. Częściej można było spotkać osobę na deskorolce niż samochód. Jadąc wzdłuż plaży obserwowałyśmy płaską taflę wody zastanawiając się, czy morze zdąży się do jutra rozbujać na tyle, aby można było rozegrać zawody. Otóż zdążyło!



Zawody rozegrane zostały w czterech kategoriach:

- Open Surf,

- Kobiety,

- Juniorzy,

- Longboard

O 7ej rano ruszyły zapisy i zapadła decyzja o rozegraniu zawodów w Bogstedrende, kilka kilometrów poniżej Klitmoller. Chwilę po 8ej ruszyły już pierwsze męskie heaty. Warunki były trudne, bardzo podobne do bałtyckich podczas porządnego sztormu. Było przede wszystkim bardzo zimno, wiało, a silny prąd utrudniał utrzymanie się na lineupie. Z tych właśnie względów organizatorzy zdecydowali się przenieść kobiecą rywalizację na spot Tolderstein w centrum Klitmoller. Pierwszy kobiecy heat ruszył o 15tej. Fale były równe i bardziej przewidywalne niż w Bogstedrende. Prąd nie był aż tak silny, cały czas jednak było potwornie zimno. Każda z nas trafiła do innego heatu, ja startowałam w pierwszym, Monika w drugim, Kasia w trzecim. Pierwsze heaty trwały po 15 min kolejne po 20min. Po pierwszym etapie zmagań w wodzie o temperaturze około 5'C okazało się, że wszystkie przeszłyśmy do kolejnego. Poziom startujących dziewczyn był wysoki. Oprócz lokalnych surferek zjechały się również dziewczyny z Niemiec i Szwecji, które nie pierwszy raz pływały na tym spocie. Niestety pomiędzy heatami było na tyle mało czasu, że nie było szansy się przebrać i na tyle dużo, aby zdążyć jeszcze bardziej zmarznąć. Na plaży nie było też miejsca, aby osłonić się od wiatru. Część dziewczyn znakomicie przygotowała się na takie warunki i na mokre pianki zakładały nieprzewiewne kombinezony, pozostałe zawodniczki chowały się w pokrowce na deski. Kolejny heat był eliminacją do półfinału, do którego zakwalifikowałam się ja i Monika. W dwóch półfinałowych heatach rywalizowały po 4 dziewczyny, z których 4 najlepsze przechodziły do finału. Niestety na tym etapie zakończyłyśmy już swoją rywalizację, żadnej z nas nie udało wejść do finału. Choć może to i lepiej, kolejny heat przy takiej temperaturze mógłby skończyć się poważnym wyziębieniem organizmu. Ja przynajmniej byłam bardzo szczęśliwa, gdy po niemalże 4h mogłam już przebrać się z mokrej pianki w suche i ciepłe ciuchy. Wszystkim dziewczynom gratulujemy wytrwałości, a my mamy motywację i cel do osiągnięcia. Kolejny przystanek DM Surf Tour już niebawem. Bogatsze o nowe doświadczenia i zadowolone z osiągniętych wyników, wróciłyśmy do domku, aby wysuszyć pianki i przygotować się do kolejnego dnia "festiwalu fal", który okazał się de facto najlepszym dniem. Nie było wiatru, a na gładkiej powierzchni wody wypiętrzały się długie i równe półtora metrowe fale. Pomijając chłód i deszcz warunki były idealne. Wówczas nie miałyśmy już wątpliwości dlaczego to miejsce nazywane jest Cold Hawaii.

Karolina Wolińska

Maciek

top