09.10.2013
Maciek Rutkowski podsumowuje PWA Sylt i cały sezon

Sezon PWA zaczął się dla mnie w tym roku bardzo dobrze. 12-ste miejsce w PWA Costa Brava było prawie wręcz pechowe (w ostatnim finale poślizgnąłem się i straciłem 3 miejsca co kosztowało mnie spadek z 9-tego na 12-ste) i wszystko wyglądało na to, że w tym roku będzie mi dane osiągnąć dobry wynik w rocznym rankingu. Brakowało mi jednego eventu, bo zamiast do Korei pojechałem na Mistrzostwa Świata IFCA (nie najlepsze 5-te miejsce), ale mogłem to odrzucić i przy założeniu dobry występów w Turcji i na Sylcie mógłbym walczyć nawet o top10. Z tym pożegnałem się już w Turcji, gdy po 15 wyścigach Mistrzostw Europy FW i 5 seriach slalomu IFCA Grand Prix (wygranie tego eventu przed Stevem Allenem i Arnonem Daganem to chyba highlight całego mojego sezonu), musiałem biegać po terminalach, żeby zdążyć na samolot i dojechać na miejsce o północy przed wyścigami. Nie miałem już paliwa w baku i pierwszego dnia pogrzebałem dobry wynik w tych zawodach. Także do Syltu musiałem się przygotować bardzo dobrze, żeby powtórzyć wynik z CB i utrzymać przynajmniej miejsce w top20. Ale dzień po powrocie z Turcji zerwałem więzadła w stawie skokowym i o przygotowaniach mogłem już zapomnieć. Dzięki pomocy ekipy z Rehasport Clinic byłem w ogóle w stanie pojechać na zawody. Kontuzja przeszkadzała tylko w zwrocie na jednym halsie więc nie było tragedii. Ale sprawy znowu przybrały niezbyt kolorowy wygląd już pierwszego dnia, gdy w heacie pierwszej rundy miałem idealny start z motorówki ale zabrakło mi kilku metrów prostej, żeby wyprzedzić Marco Langa, który był pode mną i zamiast zainicjować zwrot zdecydował się pojechać prosto i pozwolić 3 innym zawodnikom wejść na wewnętrzną. Wylot w pierwszej rundzie - zdarza się będzie następna. W następnej znów bardzo dobry start, ale gdy byliśmy na miejscach 2-3, Steve Allen postanowił zaatakować - wszedł na wewnętrzną, dotykając mojego bomu, wytrącając mnie z równowagi i wypychając mnie na zewnętrzną, znów pozwalając 3 innym zawodnikom wejść na wewnętrzną. 2x pierwsza runda. Grr...

Opisana sytuacja między Maggolem, a Stevem AllenemOpisana sytuacja między Maggolem, a Stevem Allenem

Ale cóż, trzeba walczyć dalej. W następnej eliminacji stwierdziłem, że żeby nic mi się nie stało, muszę do boi dojechać pierwszy i to poza zasięgiem drugiego. Tak też zrobiłem w heacie eliminacyjnym, jednak w ćwierćfinale ta sztuka już się nie udała, ale gdy do boi dojechałem 4-ty lub 5-ty przede mną Ross Williams zderzył się z Pierrem Morfetonem, a ja uderzyłem wprost w nich leżących w wodzie. Ja i Ross zebraliśmy się szybciej i walczyliśmy jeszcze o 6te miejsce w ćwierćfinale, które daje przyzwoite punkty - 22,5. Na przedostatnie boi miał mnie na wewnętrznej i spróbował zamknąć drwi w ostatniej fazie zwrotu, kiedy ja już wypuściłem żagiel z tylnej ręki. Skończyło się tak, że ja wylądowałem w wodzie a on miał 2 dzwony w jednym heacie z czego nie był zbyt zadowolony. Zdjęcie naszej poheatowej "konwersacji" obiegło internet bardzo szybko budząc bardzo mieszane emocje. My następnego dnia byliśmy już pogodzeni, ale całe zamieszanie trwało w najlepsze, z sędziami dającymi nam obu reprymendę i pytającymi się nas co dokładnie się wydarzyło na plaży, gdyż prawdopodobnie będą musieli ukarać nas finansowo. Ross wziął wszystko na siebie, a ja wybłagałem sędziów, żeby nie wlepiali mu grzywny i cała historia zakończyła się happy-endem (no może prócz hejterów w internecie :)).

Sieplywa.pl - Windsurfing, Kitesurfing i Surfing w najlepszym wydaniu

Regaty nadal trwały, a dla mnie sprawy zaczęły się układać trochę lepiej. W kolejnej eliminacji, po bitwie z Berndem Flessnerem (tymi zawodami zakończył karierę) wszedłem do ćwierćfinału i po bardzo dobrym starcie go wygrałem. Wreszcie półfinał, a tam niestety Gonzalo Costa Hoevel pośligający się bezpośrednio przede mną i ja uderzający w jego sprzęt na pełnej prędkości. W finale loosers Ludo Jossin na pierwszej boi jak zwykle znalazł lukę, której tam nie było i jakoś przetrwał nasze zderzenie, a ja już leżałem wodzie na pierwszej boi. 15-miejsce miało się i tak okazać moim najlepszym w całych zawodach.

Maciek prowadzi ćwierćfinałMaciek prowadzi ćwierćfinał

W ostatniej rundzie mój heat był dosyć trudny, a linia bardzo krótka. Wszyscy się przepychali próbując zrobić jak najlepszy start. No i 7 z 8 zrobiło falstart! Taki start w historii PWA się jeszcze nie wydarzył, ale ja zamiast się cieszyć, że tworzę historię raczej byłem załamany, bo prognoza na najbliższe dni była słaba, a ja właśnie zaliczyłem swobodny spadek w wynikach zawodów i prawdopodobnie w rocznym rankingu. Niestety ten ranking położy się cieniem na całym, bardzo udanym dla mnie sezonie, w którym udało się wygrać pierwsze duże międzynarodowe zawody, pierwszy raz zaliczyć dobry sezon w Formule Windsurfing, poprawić życiówkę w pojedynczych zawodach PWA i parę innych rzeczy, z których jestem dumny . W przyszłym roku PWA World Tour zabierze nas w kilka nowych miejsc. Obiecałem, że żadnych konkretów nie będę zdradzał, ale jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, wydarzy się coś o czym nikt w Polsce nawet nie śnił, a ja nie mogę usiedzieć z podekscytowania.

Sieplywa.pl - Windsurfing, Kitesurfing i Surfing w najlepszym wydaniu

Serdeczne pozdrowienia
Maciek Rutkowski
(Burn, Sylt-Brands, Patrik, Point-7, Unifiber)

Maciek

top