11.08.2011
PWA Turcja - Dunkerbeck prowadzi, katastrofa Albeau, niezły Rutk

Jesteśmy po 3 dniach regat w Turcji. Wiatr był raczej na duże i średnie zestawy a woda płaska jak stół. W tych warunkach flota jest jeszcze bardziej wyrównana niż zwykle, co najlepiej pokazują nazwiska którym zdarzyło się odpaść w 1 rundzie: Albeau, Williams, Volwater, Moussilmani, Buzianis, Costa Hoevel, Menegatti, Jossin, Mortefon czy Bjorn Dunkerbeck. Ten ostatni wprawdzie 3 poprzednie eliminacje wygrał i nadal prowadzi w evencie, ale dał pole do popisu Finianowi Maynardowi, który w ultra słabym wietrze na 10-metrowym żaglu wystrzelił ze startu i nikt już go nie dogonił, aż do mety. Tym sposobem siedzi swobodnie na 2gim miejscu z bardzo równymi miejscami i na pewno będzie szukał okazji na ugryzienie Bjorna po raz drugi. Na trzecim miejscu niesamowicie równy w tych regatach (wszystkie finały jako jeden z dwóch - drugim jest wspomniany Maynard), a także w tym sezonie Ben van der Steen.

Finian Maynard i jego 10.0Finian Maynard i jego 10.0

Jak zwykle start to absolutny klucz. Natomiast w tych warunkach prawie każdy płynie szybko, także jeśli wystartuje się najlepiej to nawet takie 80-kilowe chuchro jak ja dopływa do boi pierwsze. Potem jest superciasna pierwsza rufa, i 3 dość krótkie proste, połączone już lekko luźniejszymi zwrotami.

Start to kluczStart to klucz

W tego typu "taktycznych" warunkach świetnie radzi sobie Steve Allen. "Nasz" Australijczyk zamyka pierwszą piątkę. Tragiczny event zalicza na razie Antoine Albeau. Po cichu mówi się, że jego sprzęt raczej nie faworyzuje go w tych warunkach, bo przecież "zwierzak" nie zapomniał jak się startuje i robi rufy. Fakt faktem miał trochę pecha, bo zderzenie z jednym z bliźniaków Moussilmani (kto by ich rozróżnił) do codzienności nie należy, ale najlepsze 4. miejsce i 9. overall to też nie wyniki do których nas przyzwyczaił.

Albeau wpada do wody...Albeau wpada do wody...

...i ...i "wyjaśnia" sobie sytuacje z Moussilmanim

Na kolejne 3 dni zawodów, czyli już do końca zapowiadany jest mocny jak na Alacati wiatr w granicach 25-35 węzłów. To może ostro namieszać na wynikach. Osobiście modle się, żeby nie wykroczyło to poza mój "comfort zone" czyli żagle 8.6, 7.9, i 7.1. Na tych jestem na tyle szybki żeby przy dobrym starcie wejść do półfinału. Na mniejszych będzie potrzebne trochę szczęścia ;).

Maciek RutkowskiMaciek Rutkowski

A jak mi w ogóle idzie? Cóż... Pierwsze dwie kolejki to epizod o którym wolę nawet nie mówić. Przyjechałem tu napompowany jak balonik bo wiedziałem, że mogę zrobić niezły wynik i pierwszego dnia chyba po prostu pękłem (pęknąłem?). Jeden słaby start, jedna słaba rufa, dwa outy w 1 rundzie i wieczorem zastanawiałem się czy jest sens jechać na Sylt. Ale życie ma to do siebie, że daje kolejne szanse, a ja bardzo lubie je wykorzystywać. Udało mi się przejść monster heat pierwszej rundy wyrzucając biednego Petera Volwatera, a w ćwierćfinale mimo tragicznego startu przebić na 5. miejsce i przegrać półfinał o jakieś 20-30cm. Trzeciego dnia, czyli w czwartej eliminacji znów na luzie przeszedłem pierwszą rundę, między innymi przed Benem van der Steenem (szkoda, że nie tak w finale hehe), a w ćwierćfinale po ostrej walce z Orthem, Le Guenem i Moussilmanim musiałem się zadowolić 5. miejscem za tymi dwoma pierwszymi, a przed tym ostatnim. Także dwie kupy i dwa razy 18,5 pkt, daje dobrą pozycję do awansu o jeszcze kilka ładnych pozycji. Łatwo jednak nie będzie. Tu naprawdę nie ma łatwych heatów, każdy jest w stanie wysadzić idealny start i jeśli Ty znajdziesz się akurat pod nim, to już Cię nie ma. Ja mam zamiar być jutro tym kimś. Koncentrować się na danej chwili, małymi krokami, heat po heacie, powoli do przodu i będzie dobrze!

Sieplywa.pl - Windsurfing, Kitesurfing i Surfing w najlepszym wydaniu

Pozdrawiam

Maciek Rutkowski POL-23
(Gaastra, Tabou, Quiksilver, Julbo, Easy Surf-Shop, Akademia Leona Koźmińskiego)

Maciek

top