13.04.2011
W 3 tygodnie 3 kontynenty - Błaszko w pogoni za zawodami race

Parę dni temu wróciłem z mojego mega tripu odwiedzając po drodze trzy kontynenty, a jako pierwszy kontynent zaliczając Azję na zawodach PKRA w Tajlandii. Do naszej dwójki (Andrzej Ożóg i Ja) dołączył w ostatniej chwili Tomek Janiak i tak oto w tym małym składzie wylecieliśmy na podbój Azji.

Hua Hin jest miejscówką idealną na raceHua Hin

Hua Hin jest miejscówką idealną na race trochę jak w Pranburi (wioska obok gdzie odbyły się zawody KTA). Rano mniej wiatru, a po południu wzrastający z tą różnicą że jednak za plecami na plaży mamy duże miejskie budynki, a nie wiejskie chatki. Wiatr mimo tragicznych prognoz dopisywał nam prawie cały tydzień i praktycznie mieliśmy 100% pływania przy wietrze od 2 do około 24 węzłów.

Nowa race maszyna Nowa race maszyna
Na miejscu czekał już na mnie nowy zestaw zabawek z North'a, które były gotowe na wyjście z pudełek i testowanie (Gwiazdka w marcu!!!). Jak na razie nie jestem zawiedziony z żadnej z nich, a szczególnie cieszy mnie race maszyna chodząca na 3 finach!

Po całym tygodniu walki w deszczu, upale i smrodzie przepoconych skarpetek nasz polski team uzyskał całkiem zacne pozycje (tu lektura nowych jak i starych wyników) i w mocno już osłabionym składzie (tylko Andrzej i Ja) ruszył na lotnisko w dalszą cześć tripu.

Teraz zaczęła się najgorsza cześć z całej wspaniałej wycieczki. Trzeba się bowiem jakoś przetransportować z Tajlandii do Meksyku i to w niecałe 3 dni! Tak więc - Bangkok - Delhi - Bombaj - Frankfurt (z nocką w hotelu i normalnym łóżku) - Cancun - Nareszcie!

Byliśmy niesamowicie zmordowani po całej wyprawie, ale już na miejscu i to z kolegą z temu który na lotnisku we Frankfurcie w sumie zdecydował, że on też jednak też by się wybrał - Dirkiem Hanelem.

Podium w TajlandiiPodium w Tajlandii


Podręczny zestaw finówPodręczny zestaw finów
Na początku dość sceptycznie podchodziłem do całej idei podróży do Meksyku na kolejna PKRA, ale gdy poszedłem biegać równo ze wschodem słońca zmieniłem zdanie! Piękna woda, idealny wiaterek i złoty piasek naprawdę dodawały uroku do idealnego klimatu meksyku.

Andrzej był strasznie napalony na wyścigi i ogólną rywalizację, niestety dość szybko dostał swój zimny prysznic w postaci 6 szwów na stopie. Nie stało się to na wodzie w hardcorowych warunkach, ale przez ogromny przypadek na plaży gdzie został popchnięty na deskę, a stopa weszła w fina pomiędzy palcami.

Nieszczęsna stopa po wypadkuNieszczęsna stopa po wypadku
Gorzej być nie mogło bo całe pływanie skończyło się pstrykaniem zdjęć na plaży do końca wyjazdu.

Zawody można uznać za wykonane bez zbędnej nerwówki i raczej z uśmiechami na twarzach wszystkich zawodników. Oczywiście nie obyło się bez protestów, ale też nie było żadnych bójek i wyzwisk na plaży.

Wykonaliśmy łącznie 12 wyścigów na latawcach od 13 do 18m2 na błękitno niebieskiej wodzie i idealnej temperaturze wody.

Podium MeksykPodium Meksyk
Do samego końca nie było tak naprawdę wiadomo kto jest na której pozycji, bo stawka była bardzo wyrównana i każdy najmniejszy punkt był na wagę złota. Końcem końców ulokowałem się na 5 pozycji w open i 3 ze stratą 1,3 punktu do Dirka.

Po 3 tygodniach pływania, testowania i wyścigów wróciłem do domu mega zadowolony choć zamiast piasku, wiatru, palemek, błękitnej wody i chill'u czeka na mnie dość spora ilość zadań domowych i sprawdzianów. Mam nadzieje ze w przyszłym tygodniu światło dzienne ujrzy mój krótki filmik z Tajlandii a nieco później edit z Meksyku.

Błaszko we własnej osobie na nowym sprzęcieBłaszko na nowym sprzęcie

Pozdro Błaszko (North, Etisoft, Audi Groblewski, ION)

sieFotografuje

Eska

Źródło:

www.profistyle.pl
top