02.04.2011
Coroczna wycieczka na Maui

Kolejny raz na Maui, powoli tracę rachubę która to wizyta na tej śmiesznej wysepce na środku Pacyfiku. Dobrze że jest archiwum na Alienie to mogę ustalić ilość wizyt - jest to piąta pielgrzymka do wielkiej fali.

Tym razem na wyprawę przyłączył się Robercik, który zaliczył chyba najbardziej wave'ową zimę tego roku. Najpierw trzy miesiące na Cabo Verde, ujeżdżając fale Boa Visty, a teraz trzy tygodnie w mecce windsurfingu - Maui. Żyć nie umierać.

Lot mieliśmy na klasycznej trasie Berlin - Londyn - Los Angeles - Maui. Odprawa w Berlinie poszła nadzwyczaj sprawnie, bo za quiver w British Airways, które nie lubi surferów, zapłaciliśmy tylko 40EUR. W LA mieliśmy 12h przestoju, także zaliczyliśmy drzemkę w terminalu, aby rano wskoczyć w ostatni samolot na naszej trasie na Maui.

Sieplywa.pl - Windsurfing, Kitesurfing i Surfing w najlepszym wydaniu

Wylądowaliśmy na miejscu w samo południe, auto czekało na nas na parkingu, w dwie godziny ogarnęliśmy cały sprzęt i o 15:00 byliśmy na wodzie. To była środa, a od czwartku ruszyliśmy ze zdjęciami do katalogu MauiSails 2012.

To jest już jak rytuał. Osiem linii żagli do obfotografowania i sfilmowania. Początek jest najtrudniejszy, ale jak każdego dnia przybywa materiału i kolejne żagle można odhaczyć na liście to idzie już sprawnie. Równolegle kilka firm windsurfingowych robi sesje zdjęciowe swoich produktów, więc jest tłok na wodzie. Od przyjazdu, tylko jednego dnia nie pływaliśmy bo na chwile wypłaszczyło akwen.

Peter Volwater zaciągnął nas jednego dnia na wycieczkę na południowy-wschód wyspy do miejscówki o nazwie Kaupo. Mega malownicza okolica, ponad godzina jazdy krętymi drogami, okupiona przebitą oponą. Warunki do wave'u były ogólnie rzecz biorąc słabe mimo to było warto się tam przejechać.

Sieplywa.pl - Windsurfing, Kitesurfing i Surfing w najlepszym wydaniu

Jeden dzień spędziłem na Hookipie fotografując tylko z wody. Jest to chyba najtrudniejsza z misji podczas całej sesji foto dla MauiSails ale jednocześnie dając najbardziej wyczesane efekty, chyba na równi ze zdjęciami z helikoptera. Siedzenie pomiędzy 3-5m falami z aparatem w ręku nie jest najłatwiejszą akcją. Raz fala przytrzymała mnie pod wodą dłużą niż planowałem tam zostać :) Wieczorem miałem czerwone gały jak u szczurka, od tej słonej wody. Powyżej fota, która najbardziej mi się podoba z tej sesji.

To chyba na razie tyle miłego oglądania fotek, a jeżeli nie możecie spać w nocy to tutaj www.mamasbeachcam.com jest kamerka z widokiem na Hookipe.

Aloha, Bogo.

sieFotografuje

Bogo

Źródło:

www.alien-riders.pl
top